Może tuż obok? - to cykl wpisów inspirowanych po prostu życiem, bo to właśnie ono potrafi pisać najbardziej nieprawdopodobne scenariusze. W postach zmieniam szczegóły by utrudnić identyfikacje. Wyjątkiem są sprawy jawne, znane. Zapraszam
Joyce w 2001 roku została bez pracy, nie miała kontaktów z rodziną ani bliskimi, zakończyła związek w którym doświadczała przemocy domowej. W lutym 2003 roku trzydziestoośmioletnia kobieta przeprowadziła się do kawalerki nad centrum handlowym w Wood Green, na północy Londynu. Właścicielem nieruchomości była organizacja której celem jest zapewnienie bezpieczniejszych i tańszych mieszkań w centrach miast.
Przez pewien czas nic nie budziło podejrzeń: opłaty były za media pobierane z konta Joyce. Telewizor był nieustannie włączony, a listy gromadziły się za drzwiami. Nikt nie pukał, nikt nie pytał o nic. Przykra woń z mieszkania? Ludzie myśleli że to te obok znajdujące się kontenery na śmieci.
Wszystko przemija, tak też sie stało z pieniędzmi na koncie Joyce Vincent. Gdy firmy nie mogły odnotować płatności za usługi podjęto próby kontaktów, bezskutecznie. Po sześciu miesiącach uzyskano nakaz eksmisji. W styczniu 2006 roku, komornicy dokonali szokującego odkrycia. Joyce Vincent zmarła najprawdopodobniej w grudniu 2003, wskutek ataku astmy.
Krótka, ponura wręcz dołująca historia o samotności w dużym mieście.
W jednym z filmików dotyczącym uzależnień od telefonów usłyszałam: Jest cała masa możliwości które świat daje żeby nie być samotnym. Mimo to tak wiele ludzi jest samotnych w świecie gdzie relacje z innymi są na wyścignięcie ręki. - mówi Michał Brzegowy Psycholog. Pytanie na ile ludzie wybierają samotność a na ile jest to wynik innych czynników.
Straszne. Samotność w tłumie to obecnie największa choroba cywilizacyjna naszych czasów.
OdpowiedzUsuńJoyce sama wybrała odcięcie się od rodziny i mogła mieć ku temu konkretne powody (przemoc). Pewnie trudna przeszłość powodowała, że nie ufała już nikomu. A jeśli chodzi o samotność ogólnie, psycholog ma częściowo rację. Mam taką refleksję, że ludzie nie cierpią z powodu samotności, ale z powodu braku pasji, braku zainteresowań. Brak pasji i zainteresowań jest też czynnikiem, który powoduje, że nie są atrakcyjni dla osób atrakcyjnych, a przyciągają jedynie podobnych sobie - ludzi, którzy mogą rozmawiać jedynie o tym, że świat jest niemiły, a oni tacy fajni. To nie są ciekawe rozmowy i zawsze kończą się poczuciem samotności.
OdpowiedzUsuńBardzo smutna i wymowna historia. Warto zatrzymać się w biegu codzienności i rozejrzeć wokół siebie. Czasem trzeba tak niewiele, aby komuś pomóc.
OdpowiedzUsuńTelefon komórkowy nie daje poczucia bycia z ludźmi. Najważniejsza jest bliskość i rozmowa. Samotność w wielkim mieście niestety bardziej dokucza, niż w terenach wiejskich. W telefonie przewijają się informacje i mnóstwo osób, nie ma to jednak nic wspólnego z życiem towarzyskim.
OdpowiedzUsuńZastanawiające, że z nikim nie utrzymywała kontaktu. Organizacja dała lokum, ale dach nad głową, to nie wszystko...
OdpowiedzUsuńBardzo smutne.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Można mieć dookoła mnóstwo ludzi, a i tak umrzeć w samotności. Można mieć wszystko, a jednocześnie nie mieć nic.
OdpowiedzUsuńSamotność dotyka dziś bardzo wielu ludzi. Choć żyjemy w tłumie, to często obok siebie.
OdpowiedzUsuńThis piece beautifully captures the paradox of solitude—how it can feel vast even when people are just next door. Sometimes the closest connections are the hardest to reach, and solitude isn't about distance, but the emotional space in between.
OdpowiedzUsuńSamotność według mnie jest okropna, a niektórzy słyszałam, że wybierają ją dobrowolnie.
OdpowiedzUsuńJa akurat nie mam tego problemu, raczej odwrotnie, ciągle ludzie wokół...
OdpowiedzUsuń