Niedzielne popołudnie. Małą czysta uliczka. Przed najbardziej
schludnym domkiem zatrzymuje się duży czarny samochód z zaciemnionymi oknami. Wskakuje
z niego kilku facetów w czarnych kombinezonach i kominiarkach na twarzach. Otwierają
się drzwi z przodu samochodu. Wysuwa się długa noga na niebotycznej szpilce, a
potem pojawia się tryumfalnie Dziwka w całej swojej okazałości. Potrząsa burzą
loków i pokazuje swoim gorylom: „Naprzód”. Wpadają bezszelestnie do domku,
Dziwka kroczy za nimi, głośno stukając obcasami. W jadalni, przy niedzielnym
obiedzie siedzi Rodzina. Jedzą rosół. Pani domu przerwała właśnie długie
milczenie: „Co, nie smakuje wam? Tyle się nagotowałam, mógłby ktoś pochwalić!” słowa
zamierają jej na ustach, bo oto banda zamaskowanych mężczyzn podnosi jej
ślubnego Męża, trzymającego jeszcze łyżkę w dłoni, i unosi do samochodu. Mąż majta
nogami i krzyczy: „co to, dlaczego ja!?”, ale czarni wrzucają go bez pardonu do
bryki. Dziwka patrzy przez krótką, straszną chwilę, pogardliwie na Panią Domu: „On
już jest mój!”, oświadcza, odwraca się i dostojnie oddala. Wsiada spokojnie do
samochodu, który z piskiem opon znika za zakrętem.
Nowe ujęcie. W innym, czystym domku inna Pani Domu
przerażonym głosem czyta Sąsiadce: „tym razem macki Dziwki sięgnęły aż do
Pelargonia Lane, przy której dotąd najbezpieczniej było mieszkać. Ale nastąpił
kres tej iluzji, gdy siepacze Dziwki wtargnęli do nader przyzwoitego domu
Państwa Smithów, by pozbawić tę godną Rodzinę jej Głowy. Do dziś policja, która
dwoi się i troi monitowana skargami ofiar idącymi liczbowo w armię, nie zdołała
ustalić, gdzie podziewa się Pan Smith i co robi z nim Dziwka.”Kolejne ujęcie. W przepysznej sypialni Dziwki, wśród luster i płonących w kandelabrach świec rzucony na futra leży Pan Smith wciąż przerażony. Dziwka prężąc swe bujne kształty, podaje mu szampana: „masz maleńki, napij się. Nic złego cię nie spotka. Będziemy się tylko kochać… uwielbiam takich słodkich tatuśków jak ty! Możesz się spokojnie rozluźnić i zabawić. I tak wszystko będzie na mnie”.
CDN... (jeszcze dziś o 20.00)
Fragment książki: Katarzyny Miller pt „Kup kochance
męża kwiaty”. Fotka z netu.
Dobre :-)))
OdpowiedzUsuńAle czy realne ??
mnie też się spodobało:D tu jest żartem powiedziane coś, ale o tym później. Jeszcze się pojawi...
UsuńNiezłe. :P
OdpowiedzUsuńniezłe ale i żałosne poniekąd...
Usuń