Podróż do Gniezna miałam nawet
dobrą zważywszy, że pizdy z kas biletowych nie powiedziały, że wybrany przeze
mnie pociąg objęty jest całkowitą rezerwacją miejsc. Moja tułaczka po korytarzu
nie była za długa szczęśliwie udało mi się w przedziale siedzieć większość
podróży, lecz komfort wątpliwy skoro w każdej chwili może ktoś przyjść kto ma
miejscówkę. Powiedzieć miłym Paniom kilka ciepłych słów? Po co, będą miały satysfakcje. I jeszcze
głupszy uśmiech. Pismo mogę złożyć, wysłać ale pewnie trafi do okrągłego
segregatora a w odpowiedzi wyślą standardowe pismo gotowe tylko do podpisania.
Mam nadzieje, że nie zapomnę następnym razem, choć jeżdżę tak często… bilet się
opłaca bo 74 złote od piątku 19 do poniedziałku do 6 rano ale że weekend
dłuższy to i ważność przedłużona do wtorku 6 rano, w ramach biletu można
jeździć po kraju. Przewoźnik nazywa się TLK, a bilet nazywa się: bilet
podróżnika i kosztuje 74,-. Aha i pizdy kasowe mi nie powiedziały, że trzeba go
podpisać bo inaczej nieważny. Dobrze, że obejrzałam go w domu…
Ciocia z synem przyjechali po
mnie. Ciocia zapytała czy do domu czy miasto chcę zobaczyć, poprosiłam o
spacerek – w końcu odreaguję nerwy z podróży – pomyślałam. Miałam okazje
zobaczyć gdzie ciocia sklepy miała, ryneczek, katedrę… w domu czekał dwudaniowy
obiad. Ciocia ucieszyła się z prezentu: ten mały tusz z clinique, oliwka z
olejkiem arganowym z YR, i mini oliwka do ciała taka dla niemowląt.
Wzięłam też sałatkę z alg
morskich, zrazy z łososia, filety z pampano i sałatkę z dorsza w porach. Jako,
że z racji zamieszkania nie mają łatwego dostępu do ryb to to co przywiozłam
nadało świeżości przepełnionemu wędlinami stołowi, każdy z moich smakołyków
(wszystko co przywiozłam sama kupuję i jadam zamiast wędlin). Z synową cioci
rozmawiałam której to owa sałatka szczególnie podpasowała mówiła, że pierwszego
dnia zjadłaby wszystko ale potem szukałaby wędlin. Pytałam czy to co słyszy na
ich temat nie zniechęca? A ona, że kupuje dobre wędliny. W sumie tak myślę, że
czego oczy nie widzą…
Już pierwszego dnia zadziwiły
mnie dwie sprawy: ciocia Basia (mega indywiduum) siostra taty zamieszkała w
Gdańsku nie była gościem w Gnieźnie jakieś 32 lata. Ciekawe dlaczego? Dwa: jak
ciocia która mnie zaprosiła (Aniela) była w moich okolicach jedyną osobą która
o tym wiedziała była właśnie ciocia Basia, również ciekawe dlaczego?
Odpowiedzią na jedno z dwóch
pytań było – po konsternacji: „by nie nadużywać dobroci”. Hmmmmm….
Ogólnie mam wrażenie że u mnie w
rodzinie nie trzeba wiele by być pomijanym czyli tak zwanym tabu: wystarczy, że
nie tak się zachowa ktoś raz, nie tak odezwie, jeśli jesteś człowiekiem
sukcesu: masz dobrze prosperujący biznes, jesteś lub studiujesz jakiś kierunek
na przykład medyczny…
A jeśli nie, no cóż są inni
bardziej warci… rodzinka bardzo pobożna, katolicka kościelna z pokolenia na
pokolenie. Nawet kontrowersyjne wypowiedzi kościelnych usprawiedliwiające
pedofilskie praktyki nie zdawały się budzić oburzenia.
Rodzina problemowa, z pozoru
normalna kulturalna – nie to co u mnie patologia… dzięki mamuni co wydzwania i
obgaduje nas… dowiedziałam się że moja młodsza siostrzyczka gdyby nie pogrzeb
taty byłaby mężatką. No proszę…. Na zaproszenie i tak nie śmiałabym liczyć. podejrzewam,
że to u mnie problemem jest mama z którą nie ma porozumienia: despotyczna,
zacietrzewiona i nieustępliwa – nie zapomni niczego. Takie osoby nie należą do
łatwych a czas wolny każdy przyjemnie chce spędzać więc wolą jechać za granice
czy w ogóle z dala od rodziny raczej. Ale to moje przypuszczenia i odczucia…
Powody nie utrzymywania kontaktów
mogą w mojej rodzinie być: dawno temu ktoś się rozwiódł (dawne czasy bardzo) i
brak kontaktów z pokolenia na pokolenie… ktoś dla kogoś był niemiły czy źle potraktowany
i ciach. Moją mamę właśnie omijają za jej upór, zacietrzewienie, i
nieustępliwość choćby się waliło i paliło nie ustąpi! Pewnie za plotkarstwo
także – tego mi nikt nie powiedział ale takie mam odczucie. Poprosiłam ciocie
by nie mówiła mojej mamie o wizycie u niej ale nie zdziwię się jak skądś się
dowie. Kwestia czasu zapewne. Jakkolwiek miałam możliwość zaprezentowania się osobiście
i co ważne bez uprzedniej „reklamy” ze strony rodzicielki. Czuję że wszystko z
ich strony to kurtuazja a i poparcia wielkiego nie mam co szukać. Dobrze, że
kulturalni nie to co H@.... Z wyzwiskami i agresją.
Dzięki mamusinemu wychowaniu nie
jestem osobą rdzinną dlatego świąteczne spędy wywołały we mnie ogromne
gigantyczne zmęczenie, ból gardła od gadania – wszak nie wypada stale siedzieć
cicho: trzeba być miłym błyskotliwym dowcipnym i w ogóle wyważonym…. a
pilnowanie się męczy oj męczy a ozora przygryzałam to do teraz boli. W dodatku
jak przyjechałam to potem kolacja była przyszła jeszcze jedna ciocia wszyscy się
zebrali to miałam oczy na zapałkach ale nie powiem że chce iść spać bo trzeba
posiedzieć, pogadać bla bla bla… za to w nocy męczyłam się okrutnie spałam
krótkimi momentami. Dobrze, że kuzyn zaoferował się z wycieczka do Biskupina –
dzięki czemu coś zobaczyłam po za katedrą. Przewietrzyłam się i pospacerowałam
po tym skansenie Oliwka – jego córka też była zadowolonaJ z widoku zwierzaków
zamieszkujących skansen. Fajna sprawa bo ożywiają obraz.
Od cioci dwie fajne bluzki
dostałam w prezencie, jeszcze mi pyszne kanapki na drogę zrobiła. Gościna milsza
niż u pozostałych a może to dlatego że pierwszy raz?
Z rodzinką dobrze się wygląda na zdjęciu i to najlepiej na boku, bo można wyciąć :-)
OdpowiedzUsuńA obiadki odwiedzinowe też znam i też ich niestety nie lubię, bo jak powiedziałaś, męczą...
czyli nie tylko mnie:)
UsuńMysle, ze niezle spedzilas czas u ciotki, zawsze to jakas odmiana od codziennosci. Razi mnie tylko Twoje okreslenie niemilych i malo kompetentnych kasjerek, kobiecie nie uchodzi. A juz najmniej w slowie pisanym.
OdpowiedzUsuńTo prawda jestem zadowolona, że poznałam rodzinke....
UsuńCzyli po wizycie u ciotki i tak nic się nie zmieniło i nic nie jest pewne? Dobrze, że miło spędziłaś ten czas. Ja jestem przyzwyczajona do rodzinnych zjazdów ale wyznaję zasadę "gość jak ryba- 3 dni i śmierdzi"
OdpowiedzUsuńjak to nie zmieniło? Poznałam rodzinkę mam szerszy obraz trochę posłuchałam o przodkach...zdjęcia pooglądałam...
UsuńCzyli nie był to czas stracony :)
OdpowiedzUsuńnie był:) bardzo jestem zadowolona z niego:) zapraszam na drugą część która ukaże się jak zawsze o północy
Usuń