Kontynuacja, fragment zaczerpnięty z "Chłopiec chowany jak pies i inne historie z notesu psychiatry. Czego o miłości i zdrowieniu uczą nas straumatyzowane dzieci." Bruce D. Perry, M.D., Ph.D. i Maia Szalavitz
"Prowadząc auto, podobnie nie zwracasz uwagi na wykonywane czynności i tylko skanujesz drogę pod kątem nowości lub tego co jest „nie na swoim miejscu” jak na przykład ciężarówka zjeżdżająca z naprzeciwka na twój pas. W ten sposób odciążamy percepcje i dzięki temu możemy natychmiast zareagować na bodziec, który w jakiś sposób „odstaje”. W drodze ewolucji sieci neuronalne stały się niezwykle wrażliwe na każdą nowość ponieważ te właśnie bodźce mogą oznaczać kluczowe dla przeżycia zagrożenia lub sposobność.
(...) Tina
rozwinęła neuronalnie zestaw skojarzeń równie niefortunny, jak to co ją
spotykało: wykorzystywanie seksualne we wczesnym dzieciństwie. Pierwsze
doświadczenia z facetami odwiedzającymi matkę oraz z dorastającym oprawcą seksualnym
ukształtowały jej pojęcie, czym są mężczyźni i jak na nich reagować. Wczesne
doznania z osobami, które nas otaczają, kształtują nasze całe spojrzenie na świat.
Z powodu olbrzymiej ilości informacji z
jakimi każdego dnia konfrontowany jest nasz mózg, musimy w odgadywaniu co
naprzynosi świat polegać na wcześniej wyrobionych wzorcach. Jeśli są one
anormalne, nasze zachowania będą zmierzać w stronę dysfunkcji. W świecie Tiny,
więksi od niej mężczyźni stali się przerażającymi, wymagającymi kreaturami, zmuszającymi
ją i jej matkę do usług seksualnych. Skojarzony z nimi zapach, wygląd, sposób
poruszania się i barwa głosu wplotły się w zestaw „dyskietek pamięci” według
których dziewczynka odgadywała sens świata.
Dlatego
pierwszego dnia w moim gabinecie, gdy została sam na sam z dorosłym mężczyznom
wniosek, że oczekuje on od niej seksu był dla niej absolutnie naturalny. Kiedy
w szkole obniżała się i próbowała inicjować seksualne zabawy z dziećmi,
modelowała jedynie swoją wiedzę o tym jak należy się zachowywać. Nie myślała
świadomie o tym, co robi. Automatycznie odgrywała zestaw czynności należących
do toksycznych skojarzeń - wdrukowany
jej wypaczony wzorzec seksualności.
Niestety, jedną
godziną terapii tygodniowo było nie możliwe przerobić ów zestaw skojarzeń Tiny.
Mogłem modelować jako dorosły mężczyzna inne zachowania, pokazując jej, że są
sytuacje, gdzie aktywność seksualna jest niewłaściwa i mogłem uczyć ja
panowania nad impulsami, ale to wszystko, jakkolwiek pozytywnie, działało obok
i nie dotykało jej wdruków seksualnych. To nie mogło zastąpić dyskietki
wytłoczonej w jej świeżutki, kształtujący się dopiero mózg – wypalonej w nim wzorcowanymi
przez oprawcę co tydzień przez dwa lata wczesnymi przeżyciami. Pojąłem, że będę
musiał dowiedzieć się więcej o ludzkim mózgu: o tym jak on pracuje, kształtuje się
i zmienia swoje systemy i włączyć tę wiedzę w praktykę terapeutyczną, zanim
będę mógł choćby zacząć lepiej pomagać dzieciom takim jak Tina – pacjentom,
których życie i pamięć zostały na wiele sposobów zniszczone przez wczesną
traumę."
Gdy czytam podobną tematykę zastanawiam się nad sankcją dla zwyrodnialców pokroju siostry Bernadetty. Zastanawiam się czy takowa kara w ogóle istnieje. Ja tutaj widziałabym taką która nie ma za zadanie nasycenia rozemocjonowanej gawiedźi (która szybko zapomni o sprawie), lecz taka która przyniesie maksymalnie największą ulgę ofierze. I nie ważne ile "świętobliwa" ma lat, jakie znajomości i w co wierzy! Priorytetem powinna być ulga, i zadośćuczynienie ofierze.
Takiego końca się nie spodziewałam, ale w sumie... jest on logiczny. Nie słyszałam o sprawie siostry Bernadetty. Dopiero teraz przeczytałam. To jakiś koszmar. Ten świat jest po prostu nienormalny.
OdpowiedzUsuńNaprawdę, moja wyobraźnia nie potrafi sobie poradzić z ogromem przemocy i niesprawiedliwości na tym świecie. Ludzie ludziom i ludzie zwierzętom bestiami. Coś nie do pomyślenia. Czasem patrzę na niebo i proszę Boga o koniec świata bo to wszystko na ziemi to jedna wielka nienawiść. Człowiek jest okropną istotą. I tak, piszę to mając świadomość, że sama należę do tego gatunku... :(
I dwa lata (jak dla brata) za tyle okropności dla wyjątkowo zdegenerowanej osoby. Podejrzewam, że gdyby nie presja publiczna to w ogóle nie poniosła by żadnych konsekwencji... "siostrzyczka"...
UsuńBardzo ciekawa historia. Niestety spotykająca za często dzieci. Jesteśmy wobec tego prawie całkiem bezsilni...
OdpowiedzUsuńmnie też wciągnęła dlatego postanowiłam podzielić się nią z czytelniczkami. Szkoda, że takich dzieci jak Tina jest wiele. Tyle chociaż dobrego że już nie jest to tabu, a ofiara spychana na margines.
UsuńSmutne to ,
OdpowiedzUsuńale świat zawsze taki był i słabszych wykorzystywano na różne sposoby...
Smutne ,bardzo smutne to wszystko...
Czy się zmieni ?
Wątpię...
hehhh... natura ludzka zawsze pozostanie, tylko pytanie co zwycięży?
Usuń_________©♥♥© Za pamięc,
OdpowiedzUsuń___________♥♥ za wpisy,
__________♥♥ za każdy gest
________♥♥ za to ,że
_________♥♥.♥ JESTES ♥.
___________♥♥- dziękuje
_________♥♥_-_-_-_-_-_-_-_
______♥♥ CIEPLUTKO POZDRAWIAM
oj się zaczerwieniłam....
UsuńSmutne. W sumie szkoda że już koniec bo ciekawie się czytało :)
OdpowiedzUsuńJeśli chcecie mogę rozpocząć kolejną historię?
UsuńSmutna rzeczywistość :(
OdpowiedzUsuńNiestety.
UsuńJak dla mnie dla takich zwyrodnialców powinna być kara śmierci, nie żadna bestialska. Po prostu zastrzyk i po sprawie :) Nie ma miejsca dla takich ludzi na tym świecie.
OdpowiedzUsuńwidzisz to społeczny wymiar kary - dla gawiedzi żeby wiedziała ze kara jest, że nieunikniona i takie tam. A zadość uczynienie? Przecież problem ofiary zostaje często na całe życie, bo boją się zaufać, bo lęk.... ostatecznie ofiara zostaje sama z problemem. I co jej po karze?! TE dwa lata dla Agnieszki F czy jak tam tej babie pod pseudonimem siostra Bernadetta... "najlepsze" że właśnie gdyby nie opinia publiczna oprawczyni była by bezkarna!!!!!!
Usuń