Rokrocznie wyjeżdżają z Polski dziesiątki tysięcy młodych ludzi w poszukiwaniu szczęścia na Zachodzie; w tym mitycznym, bogatym świecie, krainie mlekiem i miodem płynącej. Tym którym marzenia się spełniły policzyć można na palcach jednej ręki. Pozostałe miliony to najczęściej morze cierpienia o którym Polonia milczymy bo nie ma się czym chwalić - woli szpanować na urlopach w ojczyźnie mamiąc następne pokolenia zachodnimi błyskotkami.
Młodym polskim dziewczynom zdaje się droga na Zachód łatwiejsza, w poszukiwaniu szczęścia wystarczy zapisać się do jednego z licznych biur matrymonialnych a oferty "bogatych Holendrów", spragnionych słowiańskiej miłości same wpadają do skrzynki pocztowej. Ta łatwa droga to tylko złudzenie naiwnych dziewczyn. Polska panna młoda w Holandii (także w Anglii, Włoszech i Francji) to morze cierpienia, lawina niezrozumienia, tragedia pomyłek, ruina iluzji, złudzeń ocean zawodu.
Kto jest winien tej tak wielkiej naiwności Polaków wobec Zachodu? - My wszyscy. My wszyscy jadący na urlopy do ojczyzny i w mniej lub bardziej subtelny sposób imponujący kolegom, koleżankom i braciom i siostrą naszymi zachodnimi błyskotkami. Koraliki i paciorki. Blichtr magnetyzujący następne ofiary. Dlaczego tylko my (a nie Słowacy, Czesi lub Węgrzy) tak lecimy zachłannie do tego blichtru, do tej zachodniej świecy jak ćmy? Każdy następny autokar Polaków wjeżdżający do Holandii zubaża Polskę a wzbogaca Holandię. Historia Marty:
Piszę aby lepiej wszystkich przestrzec bo niestety gdybym sama tego nie przeżyła to bym nie sądziła iż może tak być w XXI wieku. Sama nie wiem jak to nazwać co mnie spotkało może nieszczęśliwa miłość a może wpadłam w sidła kogoś spragnionego tak bardzo miłości iż zamienił moje życie w manipulacyjny związek oparty na strachu „nowego dziecinnego pomysłu”, a może wpadłam w ręce manipulanta. Poznaliśmy się - wstyd przyznać - przez internet. Poznaliśmy się niewinnie - dwoje samotnych ludzi ja z Polski on emigrant z Holenderskim obywatelstwem. Na początku było całkiem normalnie jak dla przestraszonej nową sytuacją dziewczyny która przyjechała z 1200 kilometrów autobusem do nowego kraju. Taj jak opisywane na Wiatraku.nl - z dwiema walizkami - bez znajomości języka holenderskiego, z podstawowym angielskim, bez rodziny na miejscu, bez przyjaciół, bez żadnej bratniej duszy. Na początku wszystko jest cudne: małe domki, wąskie uliczki, uśmiechnięci ludzie, ogródek koło domku - żyć nie umierać!Ale po pewnym czasie rzeczywistość zaczęła mnie przytłaczać tak strasznie iż tylko chciałam do Polski. Skazana byłam tylko na Jaśnie Pana i jego humory, widzi-mi-się i zachcianki. Z obiecanej nauki języka nici, z kontynuowania moich pasji też nici - gdyż to kosztuje €10 a praca w moim zawodzie była niemożliwa ze wglądu na brak znajomości języka Niderlandów. Zostało więc siedzenie w domu.Siedzenie w domu które mnie wykończyło. Wykończyły mnie humorki Jaśnie Pana i nie mówię tu o jakiś tam humorkach - żeby nikt nie pomyślał iż ja mam jakieś wymaganie nie z tej ziemi. Po prostu chciałam normalnie żyć; jak wszyscy a tu się zaczęło wszystko złe i niedobrze, moja wiedza - wyniesiona z życia ciężkiego jak gułag - wiedza szkolna była wyśmiewana na każdym kroku, moja samodzielność została całkowicie ograniczona. Mogłam wyjść na miasto sama kiedy Jaśnie Wielmożny był w pracy ale gdzie pójdziesz nie mając pieniędzy?! Może to moja wina ale wstyd upominać się o pieniądze na spacer kiedy słyszysz ciągłe ,,niema pieniędzy!”. Zawsze sądziłam iż umiejętność jazdy samochodem jest atutem, jak bardzo się myliłam. Czułam się jak polska szmata wszystko robiąca źle a jak czegoś zrobić nie chciałam to byłam: uparta, ze strasznym charakterem itd.Najciekawsze w owej historii to iż owy Holender żenić się nie chciał zupełnie tylko szybko - już natychmiast - chciał a nawet żądał dziecka. ,,Dlaczego jeszcze nie chcesz dziecka? Ile mam czekać?!”. Jak można chcieć dziecka kiedy człowiek jest tak zmanipulowany desperacko łapie się internetu żeby porozmawiać z swoja rodziną, znajomymi z Polski. Na tego Pana już od wielu miesięcy patrzyłam jak na wariata. Traktował mnie jak swoja własność, polską własność, która ma wykonywać wszystkie zachcianki tego Jegomościa. Wszystko pod kontrolą: nawet kolor włosów i fryzura. Moja rodzina musiała z tym typem pertraktować o mój przyjazd do domu, i tak za każdym razem gdyż Jaśnie Pan czuł się Holendrem w 100 procentach a Polacy to alkoholicy, złodzieje i prostytutki. Nie wspominam iż owy Pan miał wyrafinowane zachcianki seksualne i nie umiał raz zrozumieć NIE. Chwała Bogu iż nie brał siłą „czego mu się należało”. Może do jakiegoś momentu, może dalej; jak bym została a nie uciekła to by było jeszcze gorzej jak wszyscy mi mówią. Poza tym tak jest iż życie „żony obywatela Holandii” jest bardzo trudne i tak strasznie i okrutnie brak polskiej tv, prasy, przyjaciół, rodziny i wszystkiego co Polskie. Z dala od domu na obczyźnie skazane jesteśmy na łaskę i nie łaskę naszych Panów i Władców. W roku 2009, po równo roku mieszkania w Holandii - uciekłam do domu - do Polski, do rodziny i mieszkam teraz z rodziną. Ot, moja historia – nie mam nic do ukrycia a trzeba kobiety przestrzec - to ważne.
List napisany już z Polski. Prawdziwe imię i nazwisko znane redakcji.
żródło
Kiedyś czytałam o Włochu - Panu i Władcy oraz jego partnerce - służącej z PL... Znam przypadek, siotra koleżanki mieszka niedaleko Florencji, jest emigrantką, zaś jej partner informatykiem. Być może nei znam wielu szczegółów ale słyszałam że traktuje ją jako własność, doszło nawet do tego ze nie wyraził zgody na to by odwiedziła swoją rodzinę w Polsce, ani sama ani z dzieckiem.
Jak widać kij ma dwa końce, złotego środka nadal brak...
żródło
Kiedyś czytałam o Włochu - Panu i Władcy oraz jego partnerce - służącej z PL... Znam przypadek, siotra koleżanki mieszka niedaleko Florencji, jest emigrantką, zaś jej partner informatykiem. Być może nei znam wielu szczegółów ale słyszałam że traktuje ją jako własność, doszło nawet do tego ze nie wyraził zgody na to by odwiedziła swoją rodzinę w Polsce, ani sama ani z dzieckiem.
Jak widać kij ma dwa końce, złotego środka nadal brak...
Dokładnie, jak piszesz, kij ma dwa końce. Mało to tyranów i popaprańców na świecie? W Polsce czy w innych krajach również takich ludzi nie brakuje. Zależy na kogo się trafi i również jaki samemu ma się charakter i na co się pozwala.
OdpowiedzUsuńW tym przypadku - przyjechała biedna (?) Polka do bogatego Holendra. Myślała, że trafiło jej się wielkie szczęście a trafiła na jakiegoś dziada, który daje dom i jedzenie to wymaga. Cóż, wielu panów ma teraz takie zachcianki. A kobiety nie raz się zgadzają na taki układ bo mają zbyt słaby charakter by odmawiać lub po prostu odejść.
Czekam teraz na artykuł o bogatej Angielce czy Szwedce i biednym Polaku i o tym jak go traktuje :D. Czemu nie ma takich przypadków, przynajmniej nie słyszałam.
Granice otwarte. Trzeba tylko być odpowiedzialnym i wiedzieć czego się chce.
Dla beki założyłam profil na holenderskim portalu społecznościowym sobie i koledze....wiesz że prawie nikt się do niego nie odezwał? No może po za kilkoma gejami...
UsuńPrawdą jest że Panowie z zamożniejszych krajów mają bardziej wygórowane zachcianki seksualne...
Zwykle tak jest że "uciekając" z jakiegoś niedostatku, dysfunkcji niemalże pewne jest wejście w podobne o ile nie to samo... mózg dąży do tego co zna, dopiero zrozumienie, identyfikacja problemu (niestety najczęściej gdy sie solidnie po doopie dostało) gdy jest już tak źle...boli... jest potrzeba pragnienie zmiany... nie zawsze...ale szukanie pomocy to też zmiana... patologie są wszędzie i to nie obywatelstwo a mechanizmy, cechy stoją za przyciąganiem...
Wiem. To okrutne.
Angielce czy Szwedce biedny Polak nie jest do niczego ptrzebny.
UsuńPoza tym żaden facet nie zgodzi się by traktowac go jak szmatę. :-)
Męska duma mu na to nie pozwoli.
Oj tak kij ma dwa końce :)
OdpowiedzUsuńNie ma czegoś jak kij z dwoma końcami w przypadku zycia człowieka.
UsuńTrzeba myśleć , nawet jak się jest młodą dziewczyną, to tym bardziej uważać co się robi :-)
Nie oglądać seriali w TV, bo to świat nierealny.
Ja niestety sobie wybrałam obcokrajowca takiego, że raczej się nie wzbogacę, oj ja głupia baba :-p Jeszcze ja mu musiałam znaleźc pracę, bo jak się poznaliśmy to był bezrobotny ;) Tak jak piszesz, każdy kij ma dwa końce.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze byście byli szczęśliwi:))
UsuńOczywiście, jesteśmy :) Inaczej nie wytrzymałabym z nim 2 lat :)
Usuńi to najważniejsze:))
UsuńMoim zdaniem fakt, kij ma dwa końce ale wszędzie moim zdaniem jest tak samo. Tylko w niektórych krajach głośno się o tym nie mówi.
OdpowiedzUsuń:))
UsuńCzasem tak jest, ale jak widac na przykladzie Moniki nie mozna uogolniac. Nie wiem od czego to zalezy, ale ja poznalam tez obcokrajowca, Araba w Niemczech i jakby nie bylo nieba chcial mi uchylic. Jak wszedzie sa ludzie i ludziska, to po pierwsze, a po drugie jesli nie umiem jezyka urzedowego danego kraju, nie jade tam sama chocby byl to bialy ksiaze na czarnym rumaku. Przynajmniej podstawowa znajomosc jezyka urzedowego to moim zdaniem minimum jakie musimy miec wyjezdzajac same za granice!
OdpowiedzUsuńStąd druga część, inne spojrzenie na zjawisko. Co do arabów to uważam że to inna kultura której nie ogarniam i już nawet nie próbuję.... słyszałam, czytałam wiele historii gdzie najpierw było cudownie a potem dramat... nie przeczę że są szczęśliwe związki, być może... ale ta przepaść kulturowa...
UsuńChciał uchylić nieba ? czas przeszły ?
UsuńCzyli nie weszłaś w ten związek jednak ??
ja się nigdy nie spotykałam z obcokrajowcem więc nie mam znajomości w temacie;p
OdpowiedzUsuńJa może wypowiem się po tej drugiej stronie kija ;) Mieszkam za granicą od kilku lat i nie raz poznałam dziewczyny, które mają chłopaków, a nawet mężów obcokrajowców i są bardziej szczęśliwe niż jak były w związkach z polakami... także nie ma co wkładać wszystkich do jednego worka ;)
OdpowiedzUsuńStąd dwie części:)
UsuńAle w żadnej z części nie napisałaś o szczęśliwych polkach , które są w związkach z obcokrajowcami, a ja siedząc tu widzę, że więcej jest takich. Znam Polki będące z Holendrami, Turkami i innymi narodowościami i mówią, że w życiu nie były tak szczęśliwe jak teraz. Proponuję nie pisać na temat, jeśli się go nie zna od środka ;)
UsuńJakoś nie wierzę...nie spotkałam...
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńNie pochwalam ślubów z obcokrajowcami. Nie zawsze mozna zniwelować różnice kulturowe, zwyczaje i mentalność.
Pozdrawiam serdecznie i do siebie zapraszam.
Michał
Ciężka sprawa, wszystko zależy od człowieka.
OdpowiedzUsuń"(...)bo do tanga trzeba dwojga zgodnych ciał i chętnych serc(...)" - myślę że w tych słowach zawiera sie kwintesencja nie pochodzenie, wiek etc tylko chęć i zgoda:)
UsuńMyślę, że w każdym kraju można trafić tak samo na dobrego człowieka jak i na złego.. ale dużo zależy też od kultury i wartości w jakich człowiek jest wychowywany.
OdpowiedzUsuńStraszne są takie historię :/ Dlatego ja wolę naszych Polskich chłopaków :) Ale to nie zmienia faktu, że wszędzie się tacy goście znajdą. Czy to nasz czy z innego kraju niestety :/
OdpowiedzUsuńNiestety w naszym kraju też mają miejsce dramaty, nie trzeba daleko szukać... koleżanka powiedziała mi dzisiaj w tym temacie że jeśli ktoś sam ze sobą nie jest pogodzony to nawet najlepszy partner nie jest w stanie uszczęśliwić.
UsuńNie wierzę, ze każdy Holender taki jest. Polaków w tym typie też nie brakuje, ba wcale nie trudno na nich trafić :/
OdpowiedzUsuńTa część stanowi kontrast, przeciwwagę do poprzedniego...
Usuń