Kasia i Tomek są małżeństwem. Kasia jest sekretarką Tomek
kierowcą Tira., jako że często nie ma go w domu gospodarstwem zajmuj e się Kasia,
to jej wypłata 1 500 złotych idzie na opłaty, jedzenie, jej mąż swoją
wypłatę inwestuje, to niby wspólne pieniądze jednak w żadnym z dokumentów nie
ma Ksi, wszystko (za wyjątkiem części domu) jest na Tomka. Kasia nie ma
oszczędności na swoje imię i nazwisko. Wszystko
jest „wspólne”. Dom w którym mieszkają także jest wspólny… z teściami. Teściowej
nie podoba się synowa, neguje jej pracę, zarobki, jest zdania że syn mógł
trafić lepiej. Kasia zauważyła że jej biurko, toaletka, a nawet kosmetyczki są
przeglądane. Kasia rozmawiała z teściową że nie życzy sobie szperania w jej
osobistych rzeczach, zwłaszcza otwierania korespondencji. Niestety rozmowy nie przyniosły
rezultatu, zaczęły się wyzwiska i podejrzenia że skoro tak jest to synowa ma
coś do ukrycia! Nikt nie może do Kasi przyjść bo teściowa robi awanturę. Problemem
jest także kot teściowej który sika znacząc teren nie tylko wokół domu ale i w nim… żadne prośby, rozmowy nie przyniosły
skutku.
Kasia zdecydowała się skorzystać z bezpłatnej pomocy prawnej
którą oferuje „Centrum Wsparcia Kobiet”. Nieprzyjemne Panie na pytanie gdzie jest
regulamin do akceptacji którego miała się zobowiązać pracownica podniosła głos
mówiąc że na tablicy na korytarzu i wskazała palcem drzwi wyjściowe.
Prawniczka przyznała że Kasia jest ofiarą przemocy domowej,
na początku poleciła także wizytę u terapeutki, psycholożki która to
wzmocniłaby samoocenę Kasi. Pani mecenas poleciła nagrywanie teściowej informując że
jej nie pomoże i że musi sobie sama radzić: sama nagrać, sama zdobyć dobry
dyktafon. Kasia powiedziała o agresywnych działaniach teściowej jak pewnego
dnia mało jej ze schodów nie zepchnęła, poszła na policje gdzie powiedziano jej
że nie zajmują się tego typu sprawami rodzinnymi i od tego jest sąd cywilny. Prawniczka
zaczęła krzyczeć na petentkę że jest to sprawa karna a nie cywilna, i jeśli
będzie się sytuacja powtarzała to wzywać policje. Kasia wspomniała że była taka
sytuacja gdzie odmówili interwencji w odpowiedzi prawniczka kręciła oczami,
ostatecznie odsyłając do przełożonych. Zapytała czy teściowa leczy się psychiatrycznie
na co Kasia odpowiedziała iż z tego co wie teściowa chodziła do psychologa. Prawniczka
znowu się uniosła: „pytałam o psychiatrę, nie wiem czy pani widzi różnice”.
Gdy Kasia zapytała o problem z kotem prawniczka odpowiedziała
że to jest sprawa teściowej. Ten dom to jest naszawspółwłasność – poinformowała Kasia.
- „To musi być współ zgoda”. Na tym się rola prawnika
kończy.
- a jeśli nie ma tej zgody?
- to co ja mam przyjść tego kota zabrać? - wie Pani co? Ja też
mam kota też sika gdzie chce i jestem zadowolona. Proszę tu podpisać – podając kartę.
Cała „konsultacja” trwała może z 20 minut, Kasia poczuła się
jak mięso armatnie, w tej całej machinie… jak ktoś kto jest tylko po to by się podpisać,
by Pani prawnik mogła dostać pieniądze za „poradę”. Kasia szła ulicą… gdzieś
brzmiały jej zdania wypowiadane przez prawniczkę: „my Pani nie pomożemy”, „musi
Pani sama”. Pani prawnik poleciła Kasi jako ofierze przemocy domowej wizytę u
pani terapeutki, jednak Kasia po tych doświadczeniach nie ma ochoty na
jakikolwiek kontakt z tą instytucją.
Co za straszna baba z tej teściowej. Nic, tylko sałatka z diffenbachii rozwiązałaby sprawę. ;)
OdpowiedzUsuńale i to nie było by najlepsze w skutkach dla naszej bohaterki
UsuńDlatego zawsze mowie, wszystko tylko nie mieszkanie z tesciami...
OdpowiedzUsuńnie zawsze sie da....
Usuńmieszkanie wynająć zawsze się da, a we dwoje zawsze łatwiej. Gorzej jak oboje nie pracują i są młodzi, wtedy bym się w ślub nie bawiła...
UsuńMa wlasne pieniadze, niech probuje sie usamodzielnic, wyprowadzic z domu. Nikt nie gwarantuje, ze bedzie latwo, ale tkwienie w tym toksycznym domu tez do niczego nie prowadzi.
OdpowiedzUsuńzgadza sie.
UsuńI sama jest sobie winna. "Widziały gały, co brały". Nie żal mi w ogóle kobiet, które rzucają się na pierwszego lepszego faceta tylko po to, żeby się dumnie żoną nazywać. Taka naiwna... to niby przed ślubem tego nie wiedziała? Nie wiedziała, gdzie będzie mieszkać? Z kim? Pierwszy raz teściową po ślubie zobaczyła? Myślała, że może się zmieni. Naiwna i głupia - tylko nie wiem, co bardziej.
OdpowiedzUsuńNo, ale skoro musiała.... to teraz ma. Za naiwność się płaci. Ja czekałam ze związkiem do trzydziestki - za to teraz nie muszę ani gotować, ani sprzątać, wspólnie jeździmy, zwiedzamy, mam pełno czasu na swoje pasje... ale trzeba wybierać głową, a nie... inną częścią ciała.... jak zapewne uczyniła "biedna" Kasia, dla której priorytetem był ślub w wieku 19 lat, suknia "beza" i tłum gości na weselu...
;/
UsuńJak powyżej :). Nie wiem z jakich powodów kobiety trąbią o tym "najważniejszym z dni", gdy tak naprawdę najważniejsze dni to te wszystkie, które przychodzą po weselu.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńI jeszcze ten dzień jest najpiękniejszy ;) Kolejne już go nie przebiją, skoro ktoś sobie do głowy ten tekst wdrukował.
UsuńA o pańciach w tym centrum - szkoda w ogóle gadać. Pomagają, ale chyba tylko sobie w zarobieniu kasy i znalezieniu pracy dla siebie, czy dodatkowych zajęć.
a ja myślę że każdy dzień życia jest ważny ślub jest pewną zmianą udokumentowaną w życiu, coś sie kończy coś zaczyna.
UsuńLidia: tego nie słyszałam:)
UsuńCo do Pań z instytucji to jest to smutny obraz jak działa "pomoc" jaką oferuje Państwo. Utarło sie że powszechne to niczyje że nie trzeba o to dbać że jak za darmo to boli gardło.... cel szczytny ale praktyka pokazuje że pod zacnym płaszczykiem kryje sie ostoja zrzeszająca miernoty i wielka ściema na ogół....
Miałam kiedyś nauczyciela od prawa w liceum - nie nauczyciel lecz prawnik z wykształcenia i zawodu. Przychodził do szkoły na te kilka godzin w tygodniu. Rozmowa z nim to przyjemność, żarty najgłupsze sytuacje ale za to widza została. Widać człowiek pasjonat który nie musi ściemniać że kogoś wspiera, czy pomaga....
cytat jest świetny!!!!
OdpowiedzUsuńktóry?
UsuńBrak słów na teściową... moja na szczęście jest bardzo w porządku :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńGdyby coś się stało poważnego to instytucje by inaczej zareagowały, a wtedy byłoby gadanie "czemu nie zgłosiła się wcześniej". Na szczęście to tylko teściowa i kot, z którymi sobie "sama poradzi"
OdpowiedzUsuńskąd ja to znam.... pełno rozmaitych historii. Życie pisze scenariusze rozmaite eskalujący konflikt domowy może mieć niebezpieczne skutki.
UsuńZ autopsji wiem, że aby zmienić coś w swoim życiu, nie można liczyć na żadne instytucje czy to prawne czy też innego typu, trzeba mieć twardą d..., jeszcze silniejszy charakter i pomysł aby zawalczyć o siebie i swoje życie. Przemoc domowa wciąż jest traktowana po macoszemu, choć w najbliższym mi otoczeniu widzę, że jednak przepisy się zmieniają na korzyść ofiar, co daje zalążek na przyszłość.
OdpowiedzUsuńwiesz, co do tej przemocy to bywa ona kartą przetargową oprawców którzy potrafią obmawiać... zastraszać, oskarżać a jak wiadomo łatwiej obmówić niż wgłębiać sie. Kolegi mojego z podstawówki rodzice: żona obmawiała męża... nie wiem co było powodem... ale tak sie nie robi...
UsuńTylko nie mieszkać z teściami! Szkoda, że mamy takie czasy i nie zawsze się tak da.
OdpowiedzUsuńSmutna historia...ale prawdziwa...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńzapewne wiele takich.
Usuńwniosek taki lepiej sie nei hajtać i trzymać się od teściowych z daleka lol
OdpowiedzUsuńMam taką historię w swojej rodzinie. Dokładnie moi rodzice i mamy teściowa. Ten sam model. Dobrze chociaż, że rodzice w porę się wybudowali i wyprowadzili. Taka sytuacja była do czasu aż ja i moi bracia dorośliśmy. Teraz bronimy mamy i nikt jej nie tknie...
OdpowiedzUsuńI am Journalist
straszne....
UsuńNigdy nie chcialabym mieszkać z teściową.. Straszna historia.
OdpowiedzUsuńponoć zdarzają sie fajne teściowe
UsuńMoja kuzynka mieszka 10 metrów od swojej teściowej i jest bardzo zadowolona. Taka teściowa to skarb :)
Usuńszczęściara:))
UsuńTo prawda mieszkanie z teściami straszna sprawa..choć ja do swoich nic nie mam. Współczuję osobom które muszą mieszkać..
OdpowiedzUsuń:)
Usuń