Jednak znajomość Kasi i Olimpii przetrwała i próbę czasu: obie puszyste, obie ciemnowłose i szczere. Olimpia po czterdziestce matka i żona. Kasia uwikłana w toksyczny związek "uczulona" na dzieci. Ktoś kiedyś napisał że: "nieważne to co nas dzieli lecz to co nas łączy" a te dwie kobiety łączyło wiele... na przykład problemy które najlepiej zrozumie ktoś kto ma podobne DDA/DDD to specyficzny problem który nieleczony promieniuje w życiu dorosłym.
Czas płynie a one dzwonią do siebie umawiają się piszą i gadają. Mało tego! Wzajemnie zapraszają się na święta.
Olimpia ma śliczny mały drewniany domek za miastem położony w urokliwym miejscu nad jeziorem. Sauna i dżakuzi to efekt wielu nadgodzin podobnie jak pięknie i komfortowo urządzone wnętrze. Piękna aranżacja, roślinność w środku i na zewnątrz to wiele czasu i serca właścicielki. Ciekawe rozwiązania dla domu i ogródka to myśl techniczna męża Olimpii które w połączeniu tworzą zapierającą dech w piersi Kasi całość która czuła ogromną wdzięczność i z radością przyjmowała zaproszenia: pobyt tam to odpoczynek dla ciała i ducha... jedyny dyskomfort jaki czuła to ten że nie miała możliwości się odwdzięczyć... oczywiście nigdy nie jechała z pustą ręką, w miarę możliwości starała się okazać wdzięczność upominkami, zapytaniami czy pomóc w czymś.... jednak bardzo chciała odwdzięczyć się... w końcu nastał czas że w końcu Kasia mogła się odwdzięczyć za zaproszenia...
Na kilka dni przed wyjazdem spotkali się we trójkę na pogaduchy, ogólnie było miło ale gdy Kasia usłyszała od koleżanki: "i ja mam być z nią tydzień w pokoju" zatkało ją. To był pierwszy raz gdy zaczęła żałować podjętej decyzji, jednak postanowiła wytrwać w postanowieniu i niczego nie odwoływać. W drodze powrotnej usłyszała od przyjaciela: a czego oczekujesz od matki która sie chwali że kuwetę z kocim nieczystościami wywaliła córce na głowę!
Nadszedł termin wyjazdu.... przepiękny skąpany w słońcu dzień drugiej połowy sierpnia. Olimpia przyjechała po Kasię pod dom. W aucie już siedziała Weronika - dziewczyna z bla bla caru zabrana żeby obniżyć koszty paliwa. Weronika mówi że jest psychologiem z własną praktyką, bardzo bliska jest jej postać Berta Hellingera, sama chętnie uczestniczy w ustawieniach Hellingerwskich, rozmowa wkrótce nabrała terapeutycznego charakteru, Kasia starała sie nie ujawnić (mimo wszystko nieznajomej) zbyt wielu szczegółów poruszane kwestie starała się sprowadzać do kwestii dość uniwersalnych, jednak zatkało ją gdy usłyszała od kierowcy: "no, Kasia jest całkiem spoko ale jak ją poznałam pomyślałam że jest chora psychicznie". Kasie zatkało.... uważała Olimpię za bezpośrednią i szczerą osobę a tu w tym momencie przekonała się jak bardzo sie pomyliła... szczera osoba za jaką uważała Olimpię przez lata znajomości nie potrafiła powiedzieć jej w oczy tego co teraz w tym momencie mówi jakiejś obcej przypadkowej osobie z portalu którą zna zaledwie kilka godzin i być może już nigdy jej nie zobaczy
Weronika mogła być kimkolwiek a posiadana wiedza niekoniecznie musiała potwierdzać wykształcenie... ot obca osoba z portalu, przypadkowa - czy zasługuje na taką szczerość, na którą przez lata nie zasłużyła sobie Kasia?! To był gorzki moment dla zapraszającej koleżanki... która czuła że dalej nie będzie łatwiej a to dopiero początek, powoli - zwłaszcza po sytuacji gdzie Olimpia zamiast pewną kwestie wyjaśnić po prostu wytknęła koleżance że nie jest kierowcą i sie nie zna, Weronika zapytała Kasie czy chce prezent od niej. Kasia zdziwiła się dlaczego Weronika miałaby cokolwiek jej darować... podziękowała, jednak Weronika zaczęła mówić... prezentem okazały się słowa....
Uffff.... po tylu godzinach podróży zajechały na miejsce: odstawiły najpierw Weronikę po czym udały się na recepcje gdzie wyszły małe nieścisłości które wymagały wyjaśnienia w postaci kilku telefonów... Pani Paulina która obiecała wszystko na głowie postawić w rzeczywistości zrobiła niewiele co zaowocowało kilkoma telefonami sprostowania - i oto koleżanki otrzymały klucze do przytulnego apartamentu - obiecana kolacja - jej także nie było. Za to w apartamencie zastały czekające na nie zestawy prezentów.... które Olimpia już na pniu usiłowała "rozdzielać"... Kasie zatkało gdy padła propozycja by oddała koleżance swoją część upominku...
Na drugi dzień okazało się że apartament jest wynikiem pewnej pomyłki zaistniałej... i jeśli goście chcą korzystać z zabiegów muszą się przenieść... sprawę poszły wyjaśnić do instancji wyższych... na pytanie która to Kasia głos zabrała Olimpia wskazując na koleżankę powiedziała: ona, na pytanie o temat zwycięskiej pracy znowu Olimpia sie odezwała zaniżając wartość koleżanki: a takie tam o wszystkim i niczym. Kasia poczuła gulę w gardle i jak oczy stają się wilgotne: tyle wysiłku i to wszystko to dla niej nic! - pomyślała z trudem powstrzymując napływające łzy. Teraz zaczynała rozumieć dlaczego zapraszane pod domek koleżanki osoby odrzucały zaproszenie.
Gdy zgoła skromniejszy pokój został otwarty przez pracownicę Olimpia weszła jako pierwsza rozglądając się wybrała sobie łóżko i oznajmiła: tu będę spała. Kasia zajęła drugie łóżko....
Olimpia okazała się nie do końca towarzyską osobą: praktycznie ciągle leżała w milczeniu na swoim posłaniu albo śpiąc albo z telefonem. Rozmawiać przez telefon mogła tylko Olimpia bo gdy telefon odbierała Kasia to musiała wychodzić z pokoju by nikt nie przerywał jej konwersacji...
Pogoda była przepiękna, na zewnątrz budynku był przepiękny park obfitujący w bujną zadbana i różnorodną roślinność...
Zadzwonił telefon w pokoju - Pani Inspektor z zaproszeniem na kawkę. Kasia wzięła jakieś łakocie i poszły z wizytą. Miła młoda dziewczyna z uśmiechem podziękowała Kasi lecz Olimpia szybko skierowała rozmowę na mroczny temat jakiegoś wyjątkowo brutalnego gwałtu i wielkiej niesprawiedliwości. Monolog Olimpii trwał dość długo, Kasia poczuła się pominięta bo mówiła tylko jej koleżanka nie dopuszczając nikogo do głosu. Kasia liczyła na jakieś ciekawostki, opowieści może coś historycznego z miejsca w którym przebywają więc gdy nadarzyła się okazja zgrabnie rozpoczęła wypowiedź od swojego zachwytu miejscem jego wyjątkowością wyraziła szczególne zadowolenie że i pogoda dopisuje. Gospodyni poczuła wyraźną ulgę zmianą tematu opowiedziała o historii miejsca oraz atrakcjach czekających na gości na miejscu a także w okolicach.
Niestety zabiegi koleżanek były rozpisane w taki sposób że nie mogły sobie pozwolić na wycieczkę...
Masaże, kąpiele czasem kolidowały z posiłkami tak stało się ze śniadaniem Olimpii więc Kasia spróbowała miej więcej odwzorować to co jada towarzyszka i odłożyć jej.
źródło grafiki
Podziękowanie koleżanki w postaci oburzenia że to nie jest dieta cukrzycowa sprawiły Kasi przykrość... postanowiła w pokoju porozmawiać z koleżanką. Olimpia początkowo lekceważyła koleżankę potem zaczęła sie wydzierać że gdyby była obrażona to by wcale z nią nie rozmawiała. Kasia niedługo po tej sytuacji poszła na korytarz sie popłakać. Potem poszła na spacer porozmawiać z kumplem przez telefon. Siedziała na ławce w przepięknym parku pośród zachwycającej roślinności, śpiewu ptaków, przemykających wiewiórek i.... po raz pierwszy w życiu nie umiała sie cieszyć pobytem na który tak ciężko uparcie zapracowała. Właśnie w tym momencie zdecydowała że nie chce znać Olimpii która doprowadziła ją do stanu którego nigdy wcześniej ani nigdy później nie doświadczyła. Postanowiła nie prowokować ani nie usiłować być miła dla koleżanki.... szczerze powiedziawszy nie mogła się doczekać końca tego pobytu którego paradoksalnie wyczekiwała z utęsknieniem.
Olimpia mimo że miała klucz do pokoju uznała czynność otwierania pokoju za uwłaczającą jej godności na tyle że scedowała ją na Kasię. Pewnego dnia gdy współlokatorki wybrały się "na miasto" w poszukiwaniu pamiątek Kasia zapytała znajomą czy ma klucz Olimpia potwierdziła. Po posiłku poszły zmienić obuwie i wybrały się na spacer, Olimpia lekceważyła kumoszkę tkwiąc pochłonięta konwersacją wirtualną, Kasia czuła że nic tu po niej i że chętnie pogadałaby z kimś wiec odłączyła się i poszła w swoją stronę. Ambitniejsze tematy, ulga że mogła się wygadać była przesłodka do momentu gdy na jej drodze nie stanęła... Olimpia która usiłowała wymusić by Kasia otworzyła jej pokój i to wchodząc do budynku wejściem wskazanym przez nią. Olimpia nie zwykła odmów przyjmować o czym mogli przekonać się spacerowicze.... Olimpia daaaarła się wyrażając niezadowolenie że Kasia śmie nie chcieć otwierać jej pokoju tylko bezczelnie gada sobie przez telefon!
Kolejna sytuacja była na poczcie gdy Kasia chciała wysłać dwie przesyłki, Olimpia (jako że miała współudział finansowy w przedsięwzięciu a także ładniejszy charakter pisma adresowała koperty).
Podczas gdy Kasia rozliczała się z urzędniczką Olimpia wtrąciła się wydarła się na Kasię i popchnęła ją że to ona załatwi. Czara goryczy przelewała się a obietnica zakończenia tego koszmaru w postaci zbliżającej sie daty wyjazdu uspokajała Kasię. Zabieg masażu wodnego pomógł Kasi rozładować stres.
Kasia ubolewała nad tym że nic nie zobaczyła z atrakcji okolicznych - no może po za marketem i okolicznymi sklepikami... Kasia była już pogodzona z tym i czekała na termin odjazdu.
W końcu nastał upragniony dzień wyjazdu. Olimpia emanowała wściekłością i agresją, Kasia czuła lęk ale i ulgę która całkowita miała nadejść w domu. Olimpia śpieszyła się do rogacza i córki.
źródło
Gdy zostawiały za sobą uzdrowisko Kasia czuła że chętnie chciałaby jeszcze odwiedzić tą miejscowość skorzystać, nadrobić drobne przyjemnostki które ją ominęły. Dzień podróży był także słoneczny i upalny, tyle powodów do radości a Kasia nie umiała się cieszyć: jedynie zmęczona czekała na ulgę która miała nadejść za kilka godzin, nie mogła doczekać sie chwili gdy poblokuje koleżankę wszędzie gdzie sie da! Była pewna że nie chce mieć już nic wspólnego z Olimpią.
W domu czuła zmęczenie przeplatające się z komfortem na fundamencie ulgi... uffff...
Jednak nie od razu zablokowała koleżankę... zaczęła przypominać sobie miniony tydzień, lecz z tego wszystkiego najbardziej bolało ją wyznanie skierowane do Weroniki obcej laski, nie miała więcej pytań poblokowała koleżankę. Szybko przyszła wiadomość w której zbanowana wyraziła zdumienie faktem i życzyła powodzenia odcinającej się. Kasia czuła ulgę zerwawszy toksyczną relacje. To nie było tak że nie wyciągała ręki, że nie rozumiała - brała pod uwagę stan zdrowia koleżanki i rozumiała że ta może sie gorzej czuć ale przecież są pewne granice które zostały ewidentnie przekroczone. Kasia usiłowała dowiedzieć sie dlaczego Olimpia sie tak zachowuje, jednak zachowanie koleżanki sprawiło ogromną przykrość i dalsze zaniechanie dalszej konwersacji.
Olimpia napisała kolejnego smsa do Kasi wyrażając ubolewanie nad brakiem autorefleksji: "Kasiu smutne jest że widzisz wszystko u wszystkich a tak nie wiele u siebie. Wyciągaj wnioski ze swoich zachowań: robisz z siebie ułomna! Ja mam męża i rodzinę a Ty jesteś sama jak palec z wyboru! Odpychasz ludzi bo jesteś dziwna, mściwa i złośliwa dla tego zawsze będziesz sama! Nikt i nic ci już nie pomoże! Nie dziwię się że narzeczony cie zostawił! Nie wycieraj sobie gęby mną bo w niczym nie jesteś lepsza"
Kolejny sms był z życzeniami urodzinowymi. Kasia nie odpowiedziała na żaden, uważa zdradzające się małżeństwa jako osoby osamotnione, nie życzy nikomu źle nie che niczyjej krzywdy po prostu skoro nie mogła niczego wyjaśnić z koleżanką odcięła się od niej.
Gdy zgoła skromniejszy pokój został otwarty przez pracownicę Olimpia weszła jako pierwsza rozglądając się wybrała sobie łóżko i oznajmiła: tu będę spała. Kasia zajęła drugie łóżko....
Olimpia okazała się nie do końca towarzyską osobą: praktycznie ciągle leżała w milczeniu na swoim posłaniu albo śpiąc albo z telefonem. Rozmawiać przez telefon mogła tylko Olimpia bo gdy telefon odbierała Kasia to musiała wychodzić z pokoju by nikt nie przerywał jej konwersacji...
Pogoda była przepiękna, na zewnątrz budynku był przepiękny park obfitujący w bujną zadbana i różnorodną roślinność...
Zadzwonił telefon w pokoju - Pani Inspektor z zaproszeniem na kawkę. Kasia wzięła jakieś łakocie i poszły z wizytą. Miła młoda dziewczyna z uśmiechem podziękowała Kasi lecz Olimpia szybko skierowała rozmowę na mroczny temat jakiegoś wyjątkowo brutalnego gwałtu i wielkiej niesprawiedliwości. Monolog Olimpii trwał dość długo, Kasia poczuła się pominięta bo mówiła tylko jej koleżanka nie dopuszczając nikogo do głosu. Kasia liczyła na jakieś ciekawostki, opowieści może coś historycznego z miejsca w którym przebywają więc gdy nadarzyła się okazja zgrabnie rozpoczęła wypowiedź od swojego zachwytu miejscem jego wyjątkowością wyraziła szczególne zadowolenie że i pogoda dopisuje. Gospodyni poczuła wyraźną ulgę zmianą tematu opowiedziała o historii miejsca oraz atrakcjach czekających na gości na miejscu a także w okolicach.
Niestety zabiegi koleżanek były rozpisane w taki sposób że nie mogły sobie pozwolić na wycieczkę...
Masaże, kąpiele czasem kolidowały z posiłkami tak stało się ze śniadaniem Olimpii więc Kasia spróbowała miej więcej odwzorować to co jada towarzyszka i odłożyć jej.
źródło grafiki
Podziękowanie koleżanki w postaci oburzenia że to nie jest dieta cukrzycowa sprawiły Kasi przykrość... postanowiła w pokoju porozmawiać z koleżanką. Olimpia początkowo lekceważyła koleżankę potem zaczęła sie wydzierać że gdyby była obrażona to by wcale z nią nie rozmawiała. Kasia niedługo po tej sytuacji poszła na korytarz sie popłakać. Potem poszła na spacer porozmawiać z kumplem przez telefon. Siedziała na ławce w przepięknym parku pośród zachwycającej roślinności, śpiewu ptaków, przemykających wiewiórek i.... po raz pierwszy w życiu nie umiała sie cieszyć pobytem na który tak ciężko uparcie zapracowała. Właśnie w tym momencie zdecydowała że nie chce znać Olimpii która doprowadziła ją do stanu którego nigdy wcześniej ani nigdy później nie doświadczyła. Postanowiła nie prowokować ani nie usiłować być miła dla koleżanki.... szczerze powiedziawszy nie mogła się doczekać końca tego pobytu którego paradoksalnie wyczekiwała z utęsknieniem.
Olimpia mimo że miała klucz do pokoju uznała czynność otwierania pokoju za uwłaczającą jej godności na tyle że scedowała ją na Kasię. Pewnego dnia gdy współlokatorki wybrały się "na miasto" w poszukiwaniu pamiątek Kasia zapytała znajomą czy ma klucz Olimpia potwierdziła. Po posiłku poszły zmienić obuwie i wybrały się na spacer, Olimpia lekceważyła kumoszkę tkwiąc pochłonięta konwersacją wirtualną, Kasia czuła że nic tu po niej i że chętnie pogadałaby z kimś wiec odłączyła się i poszła w swoją stronę. Ambitniejsze tematy, ulga że mogła się wygadać była przesłodka do momentu gdy na jej drodze nie stanęła... Olimpia która usiłowała wymusić by Kasia otworzyła jej pokój i to wchodząc do budynku wejściem wskazanym przez nią. Olimpia nie zwykła odmów przyjmować o czym mogli przekonać się spacerowicze.... Olimpia daaaarła się wyrażając niezadowolenie że Kasia śmie nie chcieć otwierać jej pokoju tylko bezczelnie gada sobie przez telefon!
Kolejna sytuacja była na poczcie gdy Kasia chciała wysłać dwie przesyłki, Olimpia (jako że miała współudział finansowy w przedsięwzięciu a także ładniejszy charakter pisma adresowała koperty).
Podczas gdy Kasia rozliczała się z urzędniczką Olimpia wtrąciła się wydarła się na Kasię i popchnęła ją że to ona załatwi. Czara goryczy przelewała się a obietnica zakończenia tego koszmaru w postaci zbliżającej sie daty wyjazdu uspokajała Kasię. Zabieg masażu wodnego pomógł Kasi rozładować stres.
Kasia ubolewała nad tym że nic nie zobaczyła z atrakcji okolicznych - no może po za marketem i okolicznymi sklepikami... Kasia była już pogodzona z tym i czekała na termin odjazdu.
W końcu nastał upragniony dzień wyjazdu. Olimpia emanowała wściekłością i agresją, Kasia czuła lęk ale i ulgę która całkowita miała nadejść w domu. Olimpia śpieszyła się do rogacza i córki.
źródło
Gdy zostawiały za sobą uzdrowisko Kasia czuła że chętnie chciałaby jeszcze odwiedzić tą miejscowość skorzystać, nadrobić drobne przyjemnostki które ją ominęły. Dzień podróży był także słoneczny i upalny, tyle powodów do radości a Kasia nie umiała się cieszyć: jedynie zmęczona czekała na ulgę która miała nadejść za kilka godzin, nie mogła doczekać sie chwili gdy poblokuje koleżankę wszędzie gdzie sie da! Była pewna że nie chce mieć już nic wspólnego z Olimpią.
W domu czuła zmęczenie przeplatające się z komfortem na fundamencie ulgi... uffff...
Jednak nie od razu zablokowała koleżankę... zaczęła przypominać sobie miniony tydzień, lecz z tego wszystkiego najbardziej bolało ją wyznanie skierowane do Weroniki obcej laski, nie miała więcej pytań poblokowała koleżankę. Szybko przyszła wiadomość w której zbanowana wyraziła zdumienie faktem i życzyła powodzenia odcinającej się. Kasia czuła ulgę zerwawszy toksyczną relacje. To nie było tak że nie wyciągała ręki, że nie rozumiała - brała pod uwagę stan zdrowia koleżanki i rozumiała że ta może sie gorzej czuć ale przecież są pewne granice które zostały ewidentnie przekroczone. Kasia usiłowała dowiedzieć sie dlaczego Olimpia sie tak zachowuje, jednak zachowanie koleżanki sprawiło ogromną przykrość i dalsze zaniechanie dalszej konwersacji.
Olimpia napisała kolejnego smsa do Kasi wyrażając ubolewanie nad brakiem autorefleksji: "Kasiu smutne jest że widzisz wszystko u wszystkich a tak nie wiele u siebie. Wyciągaj wnioski ze swoich zachowań: robisz z siebie ułomna! Ja mam męża i rodzinę a Ty jesteś sama jak palec z wyboru! Odpychasz ludzi bo jesteś dziwna, mściwa i złośliwa dla tego zawsze będziesz sama! Nikt i nic ci już nie pomoże! Nie dziwię się że narzeczony cie zostawił! Nie wycieraj sobie gęby mną bo w niczym nie jesteś lepsza"
Kolejny sms był z życzeniami urodzinowymi. Kasia nie odpowiedziała na żaden, uważa zdradzające się małżeństwa jako osoby osamotnione, nie życzy nikomu źle nie che niczyjej krzywdy po prostu skoro nie mogła niczego wyjaśnić z koleżanką odcięła się od niej.
Uhhh... ile toksyn. Swoją drogą Kasie nie zauważyła wcześniej "demonicznej" strony koleżanki? Znały się kilka lat. 😓
OdpowiedzUsuńTo było bardzo dziwne... czasami pewnych rzeczy nie chce sie widzieć a refleksja przychodzi za późno. Może Olimpia wcale nie chciała jechać, a pojechała by nie odmawiać gdy sie zgodziła na etapie gdy nie wierzyła w ten wyjazd
Usuń"Znały się".... człowiek niby zna drugiego długo a potem zostaje zaskoczony i to nie koniecznie pozytywnie - z czasem pewne sprawy wychodzą dopiero po latach
UsuńOtóż to..a człowieka poznaje się przez całe życi...Klaudia J
Usuńnie zna sie albo nie chce sie poznać....bo coś tam
Usuńpoznajemy na tyle ile chcemy i ktoś da sie poznać. To tak w skrócie bo są jeszcze bariery komunikacyjne i inne takie tam
Usuńaż dziwne że wcześniej ta natura Olimpii nie wyszła na jaw...
OdpowiedzUsuńbardzo
UsuńBardzo smutna cała historia, ale takich historii jest bardzo dużo w otaczającym nas świecie.
OdpowiedzUsuńniestety
UsuńHeh.... zdjęcie wilka w owczej skórze idealnie opisuję tę historię
OdpowiedzUsuńBardzo dużo w tym prawdy, niestety.
OdpowiedzUsuńhmmm
UsuńTak bywa w życiu i tacy ludzie również bywają i pewnie jest ich sporo.
OdpowiedzUsuńczy ja wiem
UsuńKiedyś mówiło się, że trzeba zjeść z drugim człowiekiem beczkę soli by go poznać, a ja myślę, że to i tak za mało. Piękne zdjęcia dodałaś:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńtym bardziej że pewne sprawy wyszły w na pozór w całkiem miłych okolicznościach jakimi są wakacje
UsuńCzłowiek sam siebie nie zna a jak tu poznać kogoś...
UsuńCzęsto niestety tak się okazuje .Ludzie bywają okropni :/
OdpowiedzUsuńUfff samo życie, co za kobieta ...
OdpowiedzUsuńhmmmm
UsuńBardzo fajnie się czytało, bardzo wciągająca opowieść z morałem. Cóż dodać, koleżanki. Niestety kobieta kobiecie wilkiem. Chyba czułam instynktownie od dziecka, bo wokół mnie od zawsze byli koledzy. Od koleżanek zawsze doświadczałam, podobnie jak Kasia, bólu i poniżenia. Starały się tym odreagować swoje problemy i kompleksy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedzenie mojego bloga, dzięki temu mogłam poznać to miejsce i z przyjemnością zostanę na dłużej!
no właśnie tylko dlaczego ranić kogoś kto okazuje wdzięczność kto zaprasza kto chce sprawić radość.... bo co bo ktoś jest wrażliwy a to w tych czasach słabość?!
Usuńchyba w ogóle trudno poznać prawdziwą naturę drugiego człowieka, na co dzień w formalnych sytuacjach nakładamy maski,a potem jak tutaj, wychodzi prawdziwy, wredny charakter...
OdpowiedzUsuńpodobno sami siebie nie znamy tak do końca...
UsuńPięknie.. aż chce się za kudły złapać i powyrywać :-D Miałam podobną sytuację z koleżanką, która wykorzystywała mnie przez kilka lat studiów, a gdy doszło do ostatniego semestru dala popis swoich umiejętności.. zerwałam wszelkie kontakty chociaż też wysyłała mi przez pierwszy rok życzenia świąteczne i urodzinowe.. :-|
OdpowiedzUsuńAle na kim agresje wyładować?
Usuńz imieniem olimpia mam same złe skojarzenia ze studiow:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa nie dałabym rady mieszkać z taką pseudo-koleżanką przez tydzień...
OdpowiedzUsuńhmmmm
UsuńCzasami druga twarz innej osboy ujawnia się w najmniej oczekiwanym momencie...
OdpowiedzUsuńbrrr... strach sie bać
UsuńBardzo to prawdziwa historia niestety. Człowiek myśli, że dobrze kogoś zna, a tu nagle można się bardzo zdziwić.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOj ta Olimpia niewdzięczna...
OdpowiedzUsuńczy tu chodzi o wdzięczność? Myślę że to zbyt wielkie słowo
UsuńPrawdziwa natura zawsze, wcześniej czy później, wyjdzie na jaw
OdpowiedzUsuńznajomy mawiał że od ludzi trzeba trzymać się na odpowiedni dystans: nie za daleko by nie zmarznąć i nie za blisko by sie nie poparzyć
UsuńBardzo ciekawy i mądry post oby takich było coraz więcej.Co powiesz na wzajemną obserwację https://klaudiaonelive.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńnie lubię spamu
UsuńTo jest bardzo wielkie rozczarowanie i zawód kiedy odkrywamy drugą twarz naszych znajomych:no chyba że jest ona lepsza:)))bardzo pouczający post:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńponoć prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie ale jak widać także w miłych okolicznościach
UsuńSama miałam podobną historię w swoim życiu. Ale wniosek tego taki że człowiek uczy się na błędach, nie zawsze warto ufać od tak....a czasami niektóre brudy wychodzą po latach, jak to się mówi "wyszło szydło z worka"
OdpowiedzUsuńtylko czemu to takie szokujące?!
UsuńCzasami spotykamy na swojej drodze ludzi, którzy wyrządzą nam więcej złego niż dobrego, ale tego niestety nie wiemy nigdy na początku... Ciężko wtedy o zaufanie, ale nie warto się nigdy poddawać. Trzeba szukać w ludziach dobra :)
OdpowiedzUsuńhmmm
UsuńLovely post dear! Have a great week! xx
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się czytało, też znam takie Olimpie:(
OdpowiedzUsuńserio, serio?
UsuńTekst zmuszający do refleksji. Czasami znamy kogoś całe życie, a mimo to niewiele o nich wiemy. Przy całej prowadzę sytuacji zachowanie dziewczyn byl o dość infantylne. Niestety życie składa sie z wielu takich wilków w owczej skórze i fałszywych przyjaciół 😔
OdpowiedzUsuńPs. Nie odbieraj tego źle, ale proszę popraw przeciwko w tym tekście. Sama nie jestem idealna, ale notatka pozbawiona zupełnie przecieków, razu w oczy i zabija płynność czytania 😔
:)
UsuńWow! Sama to napisałaś?
OdpowiedzUsuńTekst jest świetny, aczkolwiek bardzo przygnębiający. Też nie do końca jest tak, że kogoś znamy lub nie. Często pierwsze sygnały o toksyczności relacji pojawiają się bardzo szybko jednak zachłyśnięci sympatią po prostu ich nie zauważamy. Ja na miejscu Kasi, już będąc w trasie kazałabym zatrzymać samochód :D
Pozdrawiam :)
Zbierałam się i zbierałam... w końcu siadłam i stworzyłam:) Ja myślę że pochłonięci własnymi probemami nie widzimy nie chcemy widzieć pewnych rzeczy, a bo wygodniej, a bo coś tam a bo to a bo tamto. A życie nie jest zero jedynkowe. Warto zdać się na własne uczucia i w przypadku Kasi decyzję zmienić w trakcie lub po spotkaniu we trójkę przed wyjazdem
Usuńsmutna historia, ale super napisana! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNigdy nie można być pewnym, że zna się kogoś na wylot. Człowieka poznaje się całe życie.
OdpowiedzUsuńa bywa że nigdy sie nie pozna
UsuńCzasem właśnie prawdziwa natura człowieka nie wychodzi o razu...
OdpowiedzUsuńPrzez to można się bardzo na kimś pomylić...
Pozdrawiam. Megly (megly.pl)
a czasem nie chcemy widzieć pewnych rzeczy
UsuńNiestety takie sytuacje zdarzają się każdego dnia i zawsze nieprzyjemnie zaskakują.
OdpowiedzUsuńja wiem czy każdego dnia...
UsuńMoże to pesymistycznie brzmi ale przecież na świecie jest przecież tylu ludzi i niestety nie wszyscy są dobrzy.
UsuńCzasami to jest najlepsza opcja, odciąć się :/
OdpowiedzUsuńfakt
UsuńKońcówka akapitu przed pierwszym zdjęciem zabrzmiała tak mrocznie, że przez chwilę spodziewałam się, że Kasia odwdzięczy się popełniając jakieś przestępstwo! :O Nie spodziewałam się, że historia potoczy się w zupełnie innym kierunku - niby nie kryminalnym, a równie przytłaczającym ze względu na tę toksyczność...
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś tkwiłam w takiej toksycznej relacji. Wyglądało to trochę inaczej, bo tamta osoba była zawsze bardzo miła i serdeczna. Najgorsze było to, że myślała, że ja myślę, robię, planuję, lubią to, co ona. Grrr, jak sobie przypomnę to do dziś mam dreszcze. I kilka ładnych lat zajęło, zanim się zorientowałam, co w naszych relacjach nie gra i dlaczego przy niej tej miłej, sympatycznej osobie tak źle się czuję. Bardzo życiowy tekst. I świetnie, z zaciekawianiem się czyta.
OdpowiedzUsuńsuper że sie uwolniłaś z tej relacji
UsuńNiektórzy bardzo dobrze się maskują.
OdpowiedzUsuńa inni nie chcą widzieć pewnych rzeczy bo wolą idealizować
UsuńJedno jest pewne - od toksycznych relacji trzeba trzymać się z daleka. Zwykle takie osoby leczą swoje kompleksy i problemu, upokarzając i czyniąc gorszymi innych ludzi. A to nie fajne.
OdpowiedzUsuńczasem niezbędna jest terapia i gruntowne przyjrzenie sie sobie
UsuńBardzo wciągająca historia, z życiowym morałem. Niestety w życiu podobnych jest zbyt wiele...
OdpowiedzUsuńniestety;/
Usuń