Poznali się przez mamę Natalii. Nawet byli ze sobą jakiś czas, ale pociąg Wodzireja do alkoholu zakończył związek.
On poznał kogoś, myślę, że był z nią szczęśliwy. Spędzali dużo czasu, on nie odstępował jej na krok: wspólne imprezy u znajomych, picie to było ich życie.
Jednak związek miał ciemniejsza stronę… Wodzirej potrafił uderzyć Emilę, wulgarnie odnosić się do niej w towarzystwie. No ale skąd też miał czerpać przykłady, skoro sam jest z rozbitej rodziny…
Natalia wiodła życie bujne towarzysko, także w relacjach damsko – męskich, bliskich relacjach…
Z czasem Emila nie wytrzymała upokorzeń, przemocy, a może zwyczajnie poznała kogoś kto miał do zaoferowania więcej. Choćby nawet lepsze traktowanie…
Wodzirej został sam. Sam chodził do znajomych, pił…
Nie wiem ile trwała samotnia, w każdym razie Wodzirej i Natalia zeszli się ponownie. Związek, co jest nie pewne zaowocował ciążą.
Nie wiem od którego momentu, bo nie mam dużego kontaktu z nimi, może wiele szczegółów alkowy nie znam. Lecz odkąd pamiętam Natalia chodziła nastroszona, naburmuszona, nie znam powodu. Mniemam, że może związek z Wodzirejem? Problemy w domu (temat na osobny wpis…)?
Gdy jeszcze ciąża nie była widoczna już biegała w poszukiwaniach ukochanego. Nachodziła znajomych, z pytaniem: „czy jest u Was Wodzirej?, nie odpowiada na telefony, możecie do niego zadzwonić?” „masz coś na koncie?”. I tym podobne.
Przykry widok, mijają miesiące. Natalia dobija się telefonami, domofonami i na wszelkie sposoby.
Wodzirej izoluje się w swoim świecie: picia, palenia… w ręcz ukrywa się, co może wyglądać kuriozalnie, jednak z całą pewnością takie nie jest. Czuje się zaszczuty bojąc się, że jak pójdzie do znajomego, a nie daj Boże spotka go ktoś z rodziny Natalii, ktokolwiek… ambaras gotowy! Telefony, domofony, pukanie do drzwi… trzeba przyznać, że nie popuści, jak ma trop! On boi się wyjść, unika kontaktu z nią, gdyż to oznacza krzyki, i bicie.
Dlaczego nie zakończy tego? No bo czasem Natalia do sexu potrzebna. Mówi, że zrywał z nią, ale co to zmieniło?! Były nawet rozmowy z rodziną, sąsiadami a rodziną. Na przykład o awantury na klatce. Ale co to daje skoro Wodzirej raz ją unika a innym razem „bzyka”.
Stanęło na tym, że Natalia może odwiedzać Wodzireja w określone dni, i przebywać przez ustalony czas.
Współczuję Natalii bo nie ma oparcia ani w mamie, czy jej „partnerze”, nie ma oparcia w ojcu, czy młodszy młodszym rodzeństwie, zbyt młodym…
Natalia nie szuka pomocy, nie zamierza zwiększyć swojej świadomości, nie szuka wyjścia. No może po za jednym: towarzystwem Wodzireja.
Termin porodu ma na połowę sierpnia , i nie wiem co dalej z nią. Ani jej rodzina ani Wodzireja nie czuje się w jakikolwiek sposób zobligowana do pomocy. A Wodzireja włączając w to rodzinę mało obchodzi los matki i dziecka. To jest szalenie okrutne! I godne najwyższego potępienia.
Nie wiem co będzie dalej? Wodzirej ma wątpliwości czy to jego dziecko, więc mówi o testach genetycznych jak dziecko się urodzi, a do tego czasu ma w nosie.
Podejrzewam, że żadnych testów nie będzie bo i za co? NFZ tego nie refunduje, a koszty badań przekraczają możliwości finansowe ojca (?) i jego rodziny. Znając ich zamiłowanie do picia, palenia i tym podobnych nie pewne czy znajdą się środki na sprawdzenie ojcostwa.
Dziewczynie współczuję, gdyż jest sama, bez oparcia… jej mama ma partnera, tata od niedawna nową panią… Dziewczyna sama nie jest do końca świadoma trudów i wyzwań które stoją przed nią…
Zachowuje się infantylnie, jak dostaje pieniądze chodzi po sklepach, kupując ciuchy i inne przyjemności, także dla Wodzireja, który nie ma skrupułów by wyciągać pieniądze od ciężarnej…
Bardzo poruszająca i skłaniająca do przemyśleń historia.
OdpowiedzUsuńPrzykra historia, bardzo..
OdpowiedzUsuńZupełnie nie rozumiem takich egoistów, dla których liczą się tylko własne potrzeby. Albo się z kimś jest w związku albo się zrywa. To, co było opowiedziane w tym przykładzie, nie powinno mieć miejsca.
OdpowiedzUsuńSmutne.. ale też to są wybory tych ludzi. Zero odpowiedzialności.. ot nie bójmy sie słowa: PATOLOGIA! Tylko dziecka szkoda.. dziecka.. które z dużą dozą prawdopodobieństwa powtórzy schemat i koło się zamknie. :(
OdpowiedzUsuńOjej, smutna ta historia, ale skłaniająca do przemyśleń.
OdpowiedzUsuńTak, to patologia. Niestety również znam podobne przypadki.
OdpowiedzUsuńStrasznie to smutne, szkoda dziewczyny, znikąd pomocy i wsparcia, ale też i brak odpowiedniego wychowania i nauki życia :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agness
Smutno czytać takie historie... życie....
OdpowiedzUsuńPo co ona w ogóle się z nim ponownie zeszła...
OdpowiedzUsuńNie potrafimy zrozumieć toku myślenia osób, które plątają się w takie sprawy. No ale cóż... każdy ma swoje powody, traumy, przeżycia.
OdpowiedzUsuń