wtorek, 16 listopada 2021

Fado

 Jak tam nastroje wtorkowe? Wczoraj byłam w schronisku dla psiaków podrzucić trochę ubrań które bardziej przydadzą sie zwierzakom  nić mi. Schronisko do którego się udałam z uwagi na to że miałam po drodze niestety przez pandemię nie funkcjonuje normalnie. Na szczęście ubrania zostały przyjęte wiec posłużą jako wyściółka legowisk czy bud psich. Zachęcam do pomagania w ten sposób, pozbywając się ubrań zyskujemy miejsce na nowe... a zwierzaki będą miały większy komfort. 

Kolejny wtorek, kolejny psiak:) Fado znajduje sie pod opieką Fundacji AST, zapraszam do opisu:


Mój podopieczny Fado szuka swojego miejsca na ziemi. Długo zbierałam się do napisania posta o Fadziku, ponieważ muszę szczerze i otwarcie przyznać, że jest to mój najtrudniejszy i najbardziej wymagający kompan. Szukamy mu domku mądrego i nastawionego na codzienną pracę. Fadzioszyn mieszka już w ze mną od końca kwietnia i udało mi się poznać go na tyle, że w końcu mogę z czystym sumieniem opisać panicza. Fado jest ponad rocznym psem, oddanym przez właścicieli. Jest to pies mocno specyficzny i wymagający działania zgodnie z instrukcją obsługi. Poprowadzony mądrze, na jasnych zasadach i z pełnią konsekwencji, ma zadatki na bycie kiedyś w stuprocentach normalnym, kochanym i cudownym towarzyszem życia. Nie ukrywam, że przed nim długa droga, ale po tych kilku miesiącach mogę z pewnością stwierdzić, że meta jest do zdobycia. Zmiana, jaka w nim zaszła po tych kilku miesiącach, jest wielka i ogromnie mnie ciesząca. Fadzioszka przepełnia niekiedy lęk i masa emocji, które przenosi zwykle na opiekuna. Na początku naszej ścieżki spacery, to był istny dramat. Zaczynało się od dosłownie wyszarpywania mnie za smycz z chaty, później po tym jak udało się opanować emocje, to każdy nieoczekiwany dźwięk, czy powstrzymana chęć interakcji z innym psem, śmieciarką itp. kończyła się skakaniem na mnie, podgryzaniem i ewidentnie widokiem przerażającym niejednego przechodnia. Bał się miasta, dużych pojazdów, stawał niekiedy dęba, panikował. Tak było. Prawdziwa wojna. Jak jest teraz? Wprost KOCHAM spacery z Fadzikiem! Ciągniecie smyczy zdarza się naprawdę sporadycznie i jest do powstrzymania w sekundkę, śmieciara to jego wielka przyjaciółka, a do tramwaju to teraz najchętniej by wskoczył. Skoki na mnie też jeszcze czasem się zdarzą, ale tylko wtedy, gdy zestresuje go coś naprawdę mocno, a i teraz najczęściej moja reakcja w odpowiednim momencie hamuje go i widzę, że sam jest z siebie dumny, jak uda mu się opanować. Fado wprost ubóstwia komendy i zabawy z człowiekiem. Jest mistrzem sztuczek, obrotów i podskoków, fanatykiem piłeczek i zdobywania szczytów. Jest pozytywnie nastawiony do niemal każdego psiaka. Ulubieniec sąsiadek i pożeracz serc. Nikt spotykany na spacerach nie wierzy mi, jak opowiadam, że ten pozytywny psiak ma również problemy i czuje się jak wariatka mówiąc o nich, gdy razem patrzymy na słodko bawiące się psiaki. Bo problemy zaczynają się dopiero w domu, gdzie zdecydowanie ktoś kiedyś podważył mocno jego pewność siebie, którą traci właśnie w chacie. Za to i tu mamy ogromny progres. Jak było? Duuużo klatki. Fado jest nauczony kennela, co jest zdecydowanie super spoko, ale mam wrażenie, że nie jest zupełnie nauczony życia w domu poza nim. Tak więc zaczęliśmy proces „odklatkowania” i mamy już nawet swoje małe godzinne sukcesy. Jak było? Fado na początku poza klatką albo kompulsywnie wkładał do paszczy wszystko, co było można albo starał się zmieścić w najmniejszą szparkę w domu – wczołgać pod wąską dziurę pod kanapą, czy zmieścić się do naprawdę niewielkiej szafki. Szukał uwagi jednocześnie sygnalizując, że nie wie co ze sobą zrobić. Po trafieniu do klatki momentalnie się uspokajał i było widać, że to jego bezpieczna przestrzeń. Zaczęliśmy więc powolutku – krótkie sesje wypuszczania z klatki, uczenie się wspólnego funkcjonowania w mieszkaniu bez wchodzenia sobie w drogę i na dzień dzisiejszy Fado po intensywnym spacerze i treningu jest w stanie położyć się poza klatką bez zwracania na siebie uwagi nawet na ponad godzinę. Dalej kończy się to jeszcze tym, że w pewnym momencie coś przeskrobie i trafia do klatki, ale mamy już momenty, kiedy nawet, gdy się zapomni i wsadzi do pyska coś, czego nie powinien, to na moją komendę od razu wypuszcza i odpuszcza. Duma mnie wtedy rozpiera. Niestety Faduś ciągle ma problem z wizytami innych osób i ten czas zwykle spędza w klatce, ale i tu powoli wypracowujemy sobie to powolutku krótkimi sesjami wyjściowymi w obecności innych osób. Co jeszcze z trudności? Niestety bronienie miski. Po pierwszych naszych współnych dniach przyznam, że nieco mnie to przerażało jak o tym myślałam. W praktyce – pikuś! Wystarczy wszystko zrobić w odpowiedni sposób zgodnie z „instrukcją Fadzika” i okazuje się, że to nic strasznego. Po prostu turbo bardziej dbam o  jego spokój przy posiłkach i to wystarczy. 

Podsumowując w kilku słowach – Fado to wyzwanie, pies o ogromnych potrzebach, ale z perspektywą wyleczenia wszystkich jego zaniedbań. Odpowiednia dawka ruchu, jasne zasady i chłopak ma szanse na uczęśliwienie kogoś, kto doceni super czas spędzany z tym psiakiem. Kontakt ws. adopcji pod numerem 660111611 lub  Fundacja AST❤ Chętnie spotkamy się na spacer i opowiemy więcej o Fadzioszkowych marzeniach o nowym domku i kochającej rodzinie ❤

12 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki za pieska, niech jak najszybciej znajdzie swój kochający domek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie ♡
    Jejku jaki ładny! Prawdziwy słodziak! Ja i moje pieski i kotki trzymamy kciuki za Fado! Na pewno znajdzie swój ukochany dom :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Do takiego wyzwania trzeba znaleźć odważnego właściciela.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby, jak najszybciej udało się znaleźć kogoś, kto będzie potrafił się nim zaopiekować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny psiak!!! Trzymam kciuki z Fadzia, aby znalazł ciepły dom 😊!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny piesek <3
    Mam nadzieję, że szybko znajdzie kochający dom :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To tylko pokazuje, że psy też mają swoje uczucia, lęki, emocje. Może inne niż ludzkie ale są. Pies też może się bać. Smutna historia. Ja też trzymam kciuki za znalezienie właściciela.

    OdpowiedzUsuń
  8. ja jestem kociarą, ale trzymam za piesełka kciuki by trafił do kochającego domku, pełnego miłości i cierpliwości

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!