Mam sąsiada, pseudonim „kurczak”, bo „nie przeklina tylko
mówi kurczaki”. Jest alkoholikiem pijącym najtańsze wina.
Prawdziwym powodem nałogu jest rodzina dysfunkcyjna, która
zamiast miłości i wsparcia zafundowała mu odrzucenie i poczucie krzywdy. Ból,
oraz gorycz trawią mężczyznę, który sobie z tym nie radzi. To nie jest łatwe.
Wbrew pozorom.
Mieszka sam, w małej kawalerce. Ale nawet ona nie jest jego
własnością… chyba. W każdym razie syn mieszka w UK z wnuczką i żoną. Siostra
nie odwiedza „kurczaka”, jedynie dzwoni do sąsiadki z zapytaniem, czy brat
jeszcze żyje. No to by było chyba jej czwarte mieszkanie…
Oczywiście,
„kurczak” jest klientem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej (MOPS), przychodzi
opiekunka do niego środowiskowa. Przywożą mu nawet obiady, ale… nie jest tak
różowo. W praktyce. Siostra, nie interesuje się nim, za bardzo. Opiekunki od
jakiegoś czasu nie widać. A z człowieka po prostu życie uchodzi… ciężko mu iść
do łazienki, jak podesłałam mu obiad to płakał. Bo pamiętaliśmy o nim, a dwa,
że nie był w stanie zjeść…
Kurczak jest w takim stanie, ze zęby mu wypadają, ma zanik
mięśni toteż się porusza z ogromnym trudem.
Uważam, że Robercik powinien dostawać pieniądze za to, że do
niego chodzi, i mu pomaga. Na dobrą sprawę wykonuje obowiązki za które dostaje
pieniądze opiekunka środowiskowa.
Kurczak nie wpuszczał opiekunki, gdyż uważa, że jest to
uwłaczające by obca osoba do niego przychodziła i mu sprzątała. Myślę, że ma
racje. Wpuszczenie kogoś obcego do mieszkania wiąże się z obdarzeniem zaufaniem,
a o to trudno w stosunku do całkowicie obcej osoby. Po za tym takie pozwolenie
na pomoc jest to przyznanie swojej bezradności przed nieznajomą. Rozumiem, że
nie jest łatwo się otworzyć.
Smutne, że takie „rodziny” są….
Gdyby człowiek zmarł, siostra ucieszyła by się z kolejnego
mieszkania, MOPS miał by swoje procedury którymi mógłby na tę okoliczność się
zasłonić. Opiekunka…
Jakież to przykre, gdy człowiek umiera w samotności… a
ludzie coś robią dopiero wówczas gdy smród czuć na klatce.
A w święta, kościółek opłatek, i wszyscy zadowoleni jakimi
jesteśmy dobrymi ludźmi. Mało nas interesuje co z sąsiadem się dzieje. Ileż
przypadków, że samotna osoba miała wypadek w domu…
Ale z drugiej strony, na swoją sytuacje na starość pracujemy
w ciągu swojego życia – żona, stosunki z nią, dzieci…
Na tej randce co byłam z Liwią pojawiło się dwóch chłopaków,
jeden w brudnej bluzie, drugi w pogniecionej koszulce. Zaczęli się śmiać –
takie powitanie. Z tego wszystkiego dobre to było, że można było z nimi
pogadać, gdyż mieli swoje zainteresowania, dowiedziałam się czegoś nowego. Za to
jak powiedziałam, że jestem pasjonatką amstaffów to zaczęli się śmiać, że to „świniaki”,
jak dla mnie wiocha.
Jak usiadłyśmy o 18 postawili nam po serniczku, oni wzięli
po małym napoju i tak siedziałyśmy do 22. Oni się śmiali, że nie uciekają po
pierwszej godzinie… a najchętniej to by
chcieli do nas do domu przyjść, na „frytki”.
Opowiadali o swoich rozlicznych nie udanych spotkaniach…
czyżby mieli tak wysokie wymagania?
Dostałam
wyróżnienie od Jasna8
10 rzeczy które lubię:
1) amstaff
2) kynologia
3) psie zachowania, behawiorystyka
4) kino, teatr….
5) Podróże nowe miejsca: zabytki knajpy, lokale, kawiarnie zwłaszcza
ciekawie urządzone
6) dobre ciekawe książki
7) dobre jedzenie, lubię próbować nowych rzeczy, słodycze, pasjonujące ile
jeszcze nie próbowałam smakołyków
8) Internet
9) Nowe ciekawe sklepy, ryneczki – można coś ciekawego wyszperać
10) Basen, sauna, dżakuzi
Co myślę, na hasło tajemniczy ogród:
Gdy zamykam oczy widzę tajemne drzwi, przez które się wchodzi
do ogrodu tak niezwykłego, jak tajemnice które kryje. Wysokie drzewa i rośliny
zabierają w większej części dostęp do słońca toteż jest stosunkowo ciemno i
tajemniczo. Przyjemnie pachną owoce, egzotyczne…
Kiedy czlowiek zaczyna niedomagac, trzeba schowac wstyd i dume do kieszeni, a zdac sie na pomoc ludzi do tego przeznaczonych i bioracych za to kase. Dobrze, ze ma chociaz Was.
OdpowiedzUsuńW życiu tak się układa jak o to zadbamy...
OdpowiedzUsuńale po części. Można wiele robić starać się... i to nie daje gwarancji... bo tak na prawdę nie mamy wpływu na niektóre sprawy. Na przykład jeśli w sporze jedna osoba robi wszystko by się pogodzić to wszystkie wysiłki pójdą na marne, gdy druga strona nie zamierza się pogodzić
UsuńZastanawiające przemyślenia...
OdpowiedzUsuńzapraszam do obserwowania :)