Uwierzcie mi, że żadne zajęcie nie dało mi tyle radości i
satysfakcji co opieka nad zwierzętami. Pracując dla pracodawcy czy to
prywaciarza czy ogromnej sieci międzynarodowej o pochwałach człowiek poważyć
jedynie może. Wizja zwolnienia nieprzyjemna atmosfera to jest to co najczęściej
Polski pracodawca funduje rodakowi.
Sylwia od dłuższego czasu naciskała bym zadzwoniła w
odpowiedzi na ogłoszenie. Nie byłam zainteresowana kontaktem z tą panią:
1)
Jest ogromna rotacja, taka, że dziewczyny
rezygnują po dwóch godzinach
2)
Sylwia musiała czekać na rozmowę pół godziny,
mimo, że była umówiona na konkretną godzinę.
Przypomniała mi się moja „dobra znajoma” u której
pracowałam. Jako, że byłam młodziutka, i była to moja pierwsza praca to muszę
przyznać, że twardą szkołę otrzymałam. Praca na czarno. 4pln za godzinę i
jeszcze musiałam dojeżdżać godzinę w jedną stronę, więc i bilet to było kilka
moich dniówek. Kilka delikatnie mówiąc. Bo szefowa miała „furtkę” a była to
odpowiedzialność materialna. A że byłam, podobnie jak każda z jej poprzednich
pracownic osobą albo wysoce nieuczciwą, albo notorycznie się myliłam na kasie
więc zawsze był niedobór. Szefowa zawsze remanent robiła sama, za plecami.
Mimo, że tłumaczyłam że jak to?! To nie możliwe skoro liczę na kalkulatorze. Kalkulator
się myli – słyszałam odpowiedź.
Płacze, pokazywanie torebki portfela nic nie dawało zawsze
był niedobór. Powiedziałam, że w takim razie będę szukała nowej pracy,
umówiłyśmy się na tygodniowe wypowiedzenie, jak ona znajdzie moją zastępcę a ja
owe zajęcie. W między czasie sama zaczęłam pewne rzeczy podliczać, no i wyszło,
że szefowa do skracania mojej pensji skora, tak bardzo, że odliczała zarówno to
co sama odpisałam na końcu zeszytu jak i to co wyszło jej z „remanentu”. Dla
przykładu klient płacił za określoną rzecz 5 pln, a ja za to samo 10. Dobra
szefowa co nie? Siedziałam tam po 10 po 12 godzin „charytatywnie”. Szefowa
„dobra znajoma” z czasem zaczęła chować papierosy, karty do telefonów, a moje
„zwolnienie” to był „prezent świąteczny”. Mimo umówionego tygodnia szefowa
przyszła szybciej pewnego wieczora, z informacją, że znalazła już na moje
miejsce.
Nie zgadniecie ile dostałam w rozliczeniu. Całe 60 pln. Dobrze,
że mi dopłacać nie kazała.
Nauczka na całe życie, więc gdy już widzę miejsce gdzie
często pracownicy się zmieniają mniemam, że to nie pracownicy są nieudolni, to
z pracodawcą jest coś nie tak… oczywiście są prace przejściowe zapchaj dziura
pomiędzy jedną a drugą pracą, a nieświadomym wolontariatem w cieniu podejrzeń…
Wracając do Sylwii która naciskała na mnie, i w końcu
zadzwoniłam
- dzień dobry dzwonię w sprawie ogłoszenia, czy jest to
aktualne?
- ale o co chodzi?
- o ogłoszenie czy jest aktualne?
- skąd jesteś? – bardzo bezpośrednia kobieta naprawdę
zadziwiła mnie… jeszcze ten ton potem ile masz lat, gdy odpowiedziałam
usłyszałam to nie aktualne.
Jestem w szoku, że tak można się zachować… to już pracodawcę
kompletnie nic nie obowiązuje?!
Oddzwoniłam do Sylwii z informacją, że żałuje iż dałam się
namówić a rozmowę z tą kobietą, i jestem oburzona jej zachowaniem, w końcu
osoba szukająca pracy zasługuje na szacunek z prostego faktu, że jest
człowiekiem! Nie wystarczy?
W Polsce nie ma zwyczaju mówienia na ty. Jest Pan Pani,
chodź to pomału zanika, bo w dużych firmach jest zwyczaj mówienia po imieniu na
ty, ale nie dotyczy to osób z zewnątrz.
Forma oficjalna to wbrew pozorom ważna rzecz, której młodzi
często nie widzą, gdyż jak mi mądry starszy Pan powiedział „od ty do ty gnoju
jest jeden krok”!
To nie wina pracodawcow, tylko nieuregulowanego prawa pracy. Gdyby ono funkcjonowalo tak, jak np. tutaj, zaden pracodawca nie odwazylby sie postepowac podobnie z pracownikami, bo natychmiast wyladowalby przed sadem pracy i zostal skazany na gruba grzywna, ktora kazalaby mu sie na przyszlosc zastanowic, zanim potraktowalby pracownika jak niewolnika.
OdpowiedzUsuńTo wina panstwa, a pracodawcy jedynie wykorzystuja luki prawne.
Ja myślę, że to kwestia indywidualna. Na zasadzie jeden ukradnie drugi nie. Na kontakt z tyloma pracodawcami ta baba wczoraj sprawiła, że mnie zamurowało. Jak ktoś jest chamem to nic nie pomoże.
UsuńPo za tym ta osoba bazuje na osobach młodych które nie znają życia, nie wiedzą jak być powinno, bo to na przykład pierwsza praca, a potem uraz do prywaciarzy. W końcu ja pracowałam u "dobrej znajomej"...
Polacy to szczególny naród, który zmuszony był kombinować...
"kto kombinuje ten żyje" bo ani prawo ani żaden urząd za człowiekiem w tym kraju nie stanie!
...to właśnie to śmieszne prawo pracy pozwala pracodawcy traktować pracownika jak niewolnika i poniżać go i okradać go na każdym kroku...
OdpowiedzUsuńhmmmm wiesz jest coś takiego jak moralność. Sumienie, każdy niby ma swoje, to jest to co jednemu nie pozwala, a inny to zagłusza.
Usuńo tak, traktowanie pracownika jak niewolnika to teraz norma ;/
UsuńTo okropne,
OdpowiedzUsuńale ja też mam dziwne wrażenie ,że pracodawcy schamieli...
Prawo prawem , ale kulturalnym zawsze można być.
tesciowa chce psa ze schroniska i okazalo sie jak tam dzwonila ze wobego tego ze jest z innej gminy musialaby zaplacic 80zl za psa
OdpowiedzUsuńWidocznie w różnych azylach jest inaczej:) jeśli chce tego uniknąć są prywatne ogłoszenia są fundacje pomocy psom...
UsuńPamiętam, że Ty lubisz beagle nie wiem czy teściowa też. Może się skontaktować z fundacją pomocy psom tej rasy oto namiar:
http://beaglewpotrzebie.pl/?q=node/5
adopcja jest darmowa. Przed chwilą dzwoniłam do fundacji rozmawiałam, więc informacje są pierwszej świeżości.
pozdrawiam
tak znam tą stronę jednak tesciowa woli yorki:(
Usuńno to fundacja ratująca yorki...
Usuńpracodawcy dyktują warunki przy okazji łupiąc pracownika. teraz bardzo często pracownik = niewolnik.
OdpowiedzUsuńnie znam takiej fundacji w poznaniu
OdpowiedzUsuń