Jak planowaliśmy tak też zrobiliśmy.
Gości nie zaprosiliśmy i świetnie się bawiliśmy!
Zawitaliśmy do Sopotu, bez większego kłopotu.
Pogoda choć nie dopisała, to i tak nam micha się uśmiechała!
Nim dotarliśmy do celu podróży pobyt w kolejce nam się
dłużył.
Gdy do Sopotu dotarliśmy do Atlantisa pierwsze kroki
skierowaliśmy
Obsługa miła mój wpis na blogu chwaliła.
Skąd o tym wiedziała? O to zapytać się zapomniałam…
Tyle miłych estetycznych wrażeń wprost z moich marzeń…
Niemalże.
Żona chodź tekstami obsługę denerwowała to kilka fotek napstrykała:
Najpierw aperitif oliwki w oliwie potem zupka zamówiona.
Zupka łososiowa smaczna pożywna i zdrowa.
Posililiśmy się i do drugiej knajpki skoczyliśmy.
Do Elity lubię zawitać…
Zamówić ulubione żeberka, tego smaku tom ja
koneserka!
Jesteśmy. Aferka! Jest Elita nie ma żeberka?!
I co teraz? Czy mamy się zabierać?!
Golonkę spróbować radzę, to Wam poradzę.
Ziemniaczki surówka gratis i nie będzie dramatis!
Powiedział barman – właściciel Elity facio znakomity!
Danie zachwalał, reklamował na rekomendacje w gazetach się
powołał.
Eliza mi się też przypominała co także tę golonkę
zachwalała.
Zamawiamy, czekamy niecierpliwie czas mija żona Browarka mąż
nestea popija…
No i się doczekaliśmy golonki, wąchamy robimy fotki…
Próbujemy ja pytam: żono kto robi golonkę znakomitszą!
Ty mężu rzecze żona. Miód na serce me skołatane i duszę…
Najadłam się chodź myślałam, że nie poradzę…
Żona z jedzonka zadowolona, i syta.
Żona z jedzonka zadowolona, i syta.
Ruszyliśmy z brzuszkami najedzonymi,
pełnymi zadbanymi, w miejsce, które często było przeze mnie odwiedzanym
swego czasu…
Rozkosze niesamowite bezcenne z sobą w usta wnosi.
Od Sowy to cudo mi od dawna znajome…
Od Sowy to cudo mi od dawna znajome…
Spacerując nad morzem, bo to zdrowe
Widzieliśmy Państwa z pieskiem rasowym
Cane Corso niebieskim.
Tak Maniek wygląda teraz zapewne mniemamy, nie niebieski jak ten; a
bardziej czarny z elementami.
Ahhh przydało by się aby zawitał w nasze progi ubogie.
Wraz Fredkiem kompanem, schorowanym „emerytem” angielskim
buldogiem…
Takie wypady łączą ludzi! Bywają miłe i fajne, a nie to samo
co kisić się w domu żywiąc ferajnę!
Która niczego nie docenia! Dlatego daremny trud skoro fajnych
miejsc jest w bród!
Radości wiele za w sumie nie wiele, bo prócz lokali nakupiliśmy
spożywczych detali.
Mniej żeśmy wydali niż byśmy do
domu gości zapraszali.
Sysia nie pocieszona, w końcu chciała być niskim kosztem
najedzona, napojona i obsłużona!
Nie była tym razem gwiazdą wyczekiwaną...
Nie była tym razem gwiazdą wyczekiwaną...
Takiej gościny my nigdzie nie mamy jaką serwowaliśmy innym
sami!
I bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieje, ze goscie przyszli i pocalowali klamke w pustym domu :)))
Poimieninowo najlepszego, Filizanko.
"Rymowanka" niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńImieninowe serdeczności ślę :)
Wszystkiego NAJ....z okazji imienin.
OdpowiedzUsuńCiekawe wnętrza...
OdpowiedzUsuńI taka długa rymowanka:-)
Wszystkiego naj naj naj !
Impreza jest dla solenizanta a nie dla gości! Takie jest moje zdanie. Jak solenizant nie chce, to nie musi. Tyle! Rymowanki śmiało możesz popelniac częściej :) I dołączam się do życzeń :D
OdpowiedzUsuńWidocznie jestem tu za nowa, bo nie rozumiem... Mąż i żona, a przecież randki dla samotnych i to biuro...
OdpowiedzUsuń:(
...właśnie mąż? żona? nie kumam. Po imieninowe wszystkiego naj...
OdpowiedzUsuńAleż przepiękny wystrój!
OdpowiedzUsuńja pytanie o męża i żonę zadałam już dawno, ale filiżanka nie odpowiedziała.
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego, choć nie znam twojego imienia:)
ojejku ale pyszności, akurat jestem taka głodna ;/
OdpowiedzUsuń