"Następnych kilka sesji Tina i ja spędziliśmy je na kolorowaniu, prostych zabawach, grach i mówieniu o tym co lubi. Pytając dzieci takie jak Tina, kim chcą być gdy dorosną, często słyszę jak opowiadają: „jeśli dorosnę to…” widziały tak wiele przemocy i śmierci w sąsiedztwie i we własnym domu, że osiągnięcie dorosłości wcale nie wydaje im się pewne. W naszych rozmowach Tina mówiła, ze chciałaby być nauczycielką , innym razem że fryzjerką, zgodnie z naturalnie zmieniającymi się pragnieniami dziewczynek w jej wieku. Ale gdy omawialiśmy szczegóły tych konkretnych celów, zajęło to trochę czasu zanim udało mi się pomóc jej zobaczyć, że przyszłość nie jest ciągiem nieprzewidywalnych przypadków, które Ci się przydarzają, ale czymś co można planować, przewidywać a nawet zmieniać.
Rozmawiałem też z jej matką o jej zachowaniach w szkole i w
domu i coraz więcej dowiadywałem się o ich życiu. Po szkole niestety było
zwykle kilka godzin, od czasu gdy Tina i jej braciszek wracali do domu do czasu
gdy Sara wracała z pracy. Wprawdzie kazała dzieciom dzwonić w międzyczasie do
siebie i też zawsze byli sąsiedzi jako kontakt w nagłym wypadku ale nie
ryzykowała więcej żadnych opiekunek. Dzieci siedziały więc same w domu, zwykle
przed telewizorem. I nieraz, przyznawała Sara ze względu na to, co oboje
przeszły wywiązywały się między nimi seksualne zabawy.
Sarze daleko było do matki zaniedbującej ale licha praca by
wykarmi trójkę dzieci wyczerpywała ją zostawiając często wyczerpaną
przytłoczoną i upadłą na duchu. Z resztą każdy rodzic byłby przeciążony
radzeniem sobie z emocjonalnymi potrzebami tak straumatyzowanych dzieci.
Rodzina miała mało czasu na wspólne zabawy i zwykle bycie razem. Jak w wielu
finansowo biednych domach zawsze była jakąś paląca potrzeba – ekonomiczna,
medyczna czy psychiczna - wymagająca
natychmiastowej uwagi by zapobiec kolejnej katastrofie jak bezdomność, utrata
pracy czy rujnujące długi.
Praca z Tiną szła na przód a Sara zawsze uśmiechała się na
mój widok. Godzina terapii dziewczynki była dla matki jedyną chwilą w tygodniu
gdy nie musiała nic robić tylko być z pozostałą dwójką dzieci. Tina zbiegała do
mojego gabinetu , gdy ja jeszcze chwilę wygłupiałem się z jej braciszkiem – on
też był w terapii, ale u kogoś innego – i uśmiechałem się do niemowlęcia. Kiedy
się upewniłem, że mają jakieś zajęcie w poczekalni, dołączyłem do Tiny
czekającej na mnie na krzesełku. (…)
Tina przewodziła w grze. Po woli wprowadzałem nowe koncepcje
jak wyczekiwanie i zastanawianie się co robić dalej. Od czasu do czasu dzieliła
się ze mną spontanicznie jakimś faktem, jakąś nadzieją czy swoim lękiem.
Dopytywałem by mieć jasność. Wtedy kierowała naszą interakcję znów na grę. I
tak poznawałem ją, tydzień po tygodniu.
Późną jesienią Tona spóźniła się mocno kilka razy z rzędu.
Ponieważ sesje były tylko godzinne, oznaczało to ledwie dwadzieścia minut pracy.
Zrobiłem błąd dzieląc się tym faktem z dr Robertem. Uniósł brwi i gapił się na
mnie. Wydawał się niezadowolony.
- jak myślisz co tu się dzieje?
- nie jestem pewien. Jej matka jest strasznie przeciążona
- musisz t zinterpretować jako opór
- ach no jasne. – o czym on do cholery gada? Czy sugeruje mi
, że Tina nie chce przychodzić do mnie na terapię, czy że w jakiś sposób zmusza
swoją mamę do spóźniania się? – masz na myśli opór jej czy opór matki? -
Spytałem
- ta matka wystawiała swoje dzieci na szwank. Może czuć
urazę, że jej dziecko ma teraz twoją uwagę. Może nie chcieć poprawy, lecz by
dziewczynka pozostała uszkodzona” – odpowiedział
- och – zareagowałem, nie mając pewności co myśleć.
Wiedziałem, że psychoanalitycy traktują spóźnianie jako
przejaw „oporu” przed przemianą, ale to zaczynało wyglądać mi na absurd,
zwłaszcza w tym przypadku. Takie myślenie odbiera przestrzeń jakimkolwiek
autentycznym zdarzeniom. Wydawało mi się nie na miejscu obwinianie takich osób
jak Sara, która według moich obserwacji robiła wszystko co możliwe by pomóc
dziecku. Jej było naprawdę trudno dotrzeć do kliniki. Musiała jechać,
przesiadając się trzema autobusami, które w warunkach ostrej chicagowskiej zimy
często się spóźniały. Nie miała opiekunki do dzieci, wiec musiała zabierać je
ze sobą. Nieraz pożyczała pieniądze żeby mieć na bilet. Wydawało mi się że
robiła wszystko co mogła w tej skrajnie trudnej sytuacji zrobić."
Jak widać na różnych specjalistów można trafić, z mojego punktu widzenia Doktor Dyrud prezentuje profesjonalne podejście oparte na
całościowym spojrzeniu na pacjenta. Zaś doktor Robert jakby nie zdawał sobie
sprawy że człowiek to bardzo skomplikowana istota składająca się z ciała i
duszy wymagająca bardziej wnikliwego spojrzenia. Człowiek to nie maszyna którą
do wzoru można podstawić lecz żywy i niepowtarzalny organizm w obrębie gatunku.
Każdy rodzi się inny poprzez doświadczenia, wychowanie oraz wszystko co wpływa
na niego w ciągu życia sprawia że należy mu się indywidualne podejście gdyż na
tej podstawie uzyskuje się prawdziwy obraz osoby której chce się pomóc.
Zaś podstawianie do wzoru to żadna pomoc, często krzywdząca
dodatkowo ignorancka postawa.
Niektorym psychiatrom wydaje sie, ze kazdego czlowieka moga skatalogowac, podpiac pod znany im z podrecznikow, przypadek albo wymyslic dla niego wlasna teorie. Nie ma tak dobrze jednak, bo ludzka psychika nie da sie ujac w ramy i granice.
OdpowiedzUsuńTo prawda, lekarka w szkole (weterynarz) mi powiedziała że w medycynie nie ma nic na 100%. Myślę że to przekłada się na wszystkie dziedziny
UsuńDokładnie. Zresztą wszyscy lekarze są tacy sami, no... zdecydowana większość.
Usuńto prawda zdecydowana większość...
UsuńTo są bardzo trudne tematy i nie ma jednego dobrego rozwiązania...
OdpowiedzUsuńmyślę że wskazane było by indywidualne podejście.
UsuńTrudne to wszystko, nie ma prostych rozwiązań.
OdpowiedzUsuńno ale kto jak kto oni powinni sie znać.
Usuńkażde dziecko jest inne, rozwija sie wolniej lub szybciej....nie da rady włożyć w ramki.
OdpowiedzUsuńsą też Ewo czynniki zewnętrzne (jak szkoła, rodzina to co wpływa od zewnątrz na młody umysł). Indywidualne podejście jest lepsze, choć trzeba też pewne rzeczy wyczuć. To kwestia praktyki
Usuńcięzki temat
OdpowiedzUsuńAle ważny.
Usuńna moim blogu z prawej strony są ikonki społecznościowe gdzie można mnie znajść :) tam są wszystkie linki
OdpowiedzUsuńok
Usuń