Somsiadowi oko zbielało bo Kowalski złodziej jeden ma nowe auto. Proste jak słońce że u podstaw leżą malwersacje wielkiego kalibru i cyk donosik. Jaka podstawa by poddawać wątpliwość uczciwość Kowalskiego? Somsiadowi wystarczy widok nowego auta... Nic że pojazd może być pożyczony, nic że może są kredyty, leasingi, nic że może podejmował dodatkowe prace, zlecenia, zostawał po godzinach.....
Bezpodstawne oczernianie kogoś jako wyraz braku sympatii to moim zdaniem podłość. Dajmy na to że ów Kowalski prowadzi firmę uczciwie pracuje, kupił auto bo zarobił, a pojazd ma ułatwiać i usprawniać życie człowieka, firmy... Może mniej zaradny somsiad nasyłający kontrolę skarbową skutecznie uprzykrza życie przedsiębiorcy... Skoro uczciwy to kontrola nie wykaże... no ok ale taka kontrola to nic miłego po za tym jest to czas wyrwany ze zleceń, z realizacji zobowiązań. Ktoś u kogo była, jest kontrola to dla kontrahentów też nie miła wiadomość bo... czas realizacji może sie wydłużyć, no i jest też obawa przed kontrolą bo to jakoś tak... Słyszałam że to tak działa.
Sporo osób dba o interes pracodawcy, dba o sprawy przedsiębiorstwa, nie zawsze skutecznie. Tu pytanie czy usprawiedliwianie sprzedaży przeterminowanych produktów po normalnych cenach to nie wiem czy to jest dbanie o dobre imię? Moim zdaniem taka praktyka jak jak każde kłamstwo ma nogi krótkie... ktoś kto sie naciął będzie następnym razem uważał, oczywiście jeśli do tego dojdzie.
A co jeśli pracodawca "musi mieć pewność że osoba nadaje sie na stanowisko", poleca przyjść na dzień próbny bezpłatny... Zieloną wyspę pewnego polityka z T na czele nazwiska można między bajki włożyć. Szukających pracy wciąż jest sporo więc jest w kim przebierać więc pracodawca sie ceni a jego oczekiwania i wymagania rosną....no i tak: ma określoną pracę do wykonania i nazbierał sobie x kandydatów jako że liczyć "umi" to rozdzielił pracę między chętnych na dane stanowisko. W efekcie praca wykonana a koszty zerowe. Rzec by można: cuda! Samo sie zrobiło. Żadnych składek, żadnych podatków, żadnych wypłat wynagrodzeń!
A wakat może być dalej nie obsadzony.... bo kto pracodawce zmusi...
Nawet wody w największy upał nie trzeba bo przecież osoba nie jest pracownikiem prawda? Nawet najbardziej choremu człowiekowi można zlecić pracę w porze nocnej, w nadgodzinach a PIP?! Państwowa Inspekcja Pracy zajmuje sie sprawami gdzie pracownika z pracodawcą wiąże umowa o pracę. Jeśli jest inna to jest sąd cywilny... (potwierdzone info!).
Słyszałam o przypadku gdzie dziewczyna poszła do szpitala szef wypowiedział jej umowę, nie zapłacił i powiedział że jak chce to może iść z tym do sądu. Dziewczyna miała sporo długów do spłacenia, problemy zdrowotne... zwyczajnie nie miała jak sie bronić... sprawa sądowa kosztuje, długo trwa, a to jest coś na czym nie uczciwy przedsiębiorca może bazować. Młoda kobieta skupiła sie na szukaniu nowego lepszego pracodawcy....
A co jeśli beneficjent środków unijnych fałszuje dokumenty? Umowy zostają w firmie, certyfikatów po egzaminie kursantom sie nie wydaje bo: "jeszcze nie przyszły" i tak od miesięcy... zajęcia sie odwołuje bo długi weekend, bo chcemy wypocząć a bo pani lektor zaniemogła...no i tak trzy zjazdy po trzy godziny. Ale listę obecności proszę podpisać: "żeby pan za kurs nie płacił". No i podpisują ludzie listę obecności za zajęcia które sie nie odbyły. No będziemy odrabiać, obiecywali... Szkoła dostanie pieniądze za "wykonaną usługę", pani lektor za "wykonaną pracę" a do kursantów puści sie oczko że to czy tamto zostało przerobione.
No przecież "darmowy angielski", "e tam kurs i tak za darmo". No tak, za darmo to znaczy że nic nie warte.... Warto przypomnieć że zajęcia nie odbywają sie z pasji i miłości jedynie... każda godzina jest opłacona więc nic za darmo.
Czy to nadaje sie na zgłoszenie? Co zgłaszać skoro grupa sie podpisała a jak kto sie nie podpisał to jego minus, jego strata bo to on opuszcza zajęcia. Jak udowodnić że zajęcia sie nie odbyły? Czasem nie warto tracić nerwów bo człowiek nic nie wskóra...
Zastanawia mnie jaka jest granica po przekroczeniu której sprawa kwalifikuje sie by iść z tym wyżej? A gdzie można jeszcze przymknąć oko lub zwrócić uwagę. Każdy ma swoje granice, pozostaje pytanie czy i kiedy warto prosić o interwencje??
Jakby co, to sąd pracy jest bezpłatny. Byłam kiedyś świadkiem takiej kontroli skarbowej, kiedy pracowałam w pewnej prywatnej firmie jako pielęgniarka - sekretarka-kadrowa. W umowie byłam tylko pielęgniarką, ale te umowy sama wypisywałam, tylko prezes podpisywał. No i kiedyś nie słysząc, że po korytarzu pałęta się jeden z urzędasów, bo tak łazili od prezesa po biurach, zażartowałam do księgowej, że mogę ruskich na nich nasłać :D Żadnych tam ruskich nie znałam, ale chciałam rozładować napięcie, akurat dziad wlazł do biura, no i tak przyłazili jeszcze ze 3 dni. Musiałam darmozjadom kawę parzyć :D Ta praca za darmo na próbę warta jest rozgłosu, choćby po to, żeby ustrzec innych potencjalnych niewolników...
OdpowiedzUsuńNa szczęście jak na razie nie miałam tej wątpliwej przyjemności, jednak zapewne pomoc prawna, konsultacje, czas przygotowań, nerwy, stres... to wszytko to nakłady...
UsuńPielęgniarka, sekretarka i kadrowa - to Ty skarb kobieta wszechstronna jesteś!
Znam pewne miejsce gdzie szefowa sama siedzi z synkiem... ciekawe czy "już nie potrzebują" czy nikt nie chce do nich przyjść.... bo na czarno, za grosze których i tak szefowa szuka pretekstu by nie płacić... to rozumiem że może brakować chętnych.
Co do tego przestrzegania to wcale tak wiele tych szczerych opinii nie ma o każdym pracedawcy...
Warto zgłosić zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńno tak no ale co?
UsuńKażdy przypadek jest inny, ale na pewno warto walczyć o swoje.
OdpowiedzUsuńZ kontrolami to jest tak. ze jak mają zlecone (albo musze wyrobić normę), to się do czegoś przypieprzą, przepisy są tak niejasne, ze mogą. Ile firm zostało zniszczonych przez coś takiego to głowa mała. I co z tego, że po kilku/kilkunastu latach przedsiębiorca wygrywa, skoro firmy nie ma, pracownicy na bruk, a on sam ma czasem ogromne długi. NIC! Bo urzędas jest bezkarny i za nic nie odpowiada.
OdpowiedzUsuńU mojego szefa średnio dwa razy w roku jest kontrola. Siedzą tygodniami i trzepią faktury Ze trzy lata temu baby z US siedziały trzy tygodnie i tylko krzyczały o nowe faktury. W końcu mój szef się wkurwił i posadził z nimi firmowego prawnika. Suki bardzo szybko się wyniosły.. prawdopodobnie dręczyć kogoś innego.
z tymi normami to jak w policji... szukają byle wyrobić... słyszałam że syn ojcu wlepił, mało tego sam zaaranżował sytuacje...
UsuńNajgorsze że urzędnik nie odpowiada za specjalnie za np takie zniszczenie często dorobku życia człowieka... no i pracownicy na bruku ;/
Z urzędem jak już raz zadrzesz to potem się mszczą - tak jak u koleżanki na samej górze.
OdpowiedzUsuńmoja nauczycielka od rachunkowości opowiadała że miała sporo problemów z nimi...
Usuńsomsiad somsiadowi somsiadem - boskie :D
OdpowiedzUsuńhmmm
UsuńJa nienawidzę donosicieli i unikam takich ludzi jak ognia choć niestety nie zawsze się da.
OdpowiedzUsuńCzyli Twoim zdaniem żadna sytuacja nie kwalifikuje się do interwencji?
UsuńDonosicielstwa samego w sobie nie lubię, ale co innego jeśli ma to dla nas jakieś przyekre konsekwencje lub gdy przez to jesteśmy czegoś pozbawieni ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTen ostatni przykład o fałszowaniu dokumentów hmm, coś jakbym gdzieś już o tym słyszała. U mnie w mieście był podobny przypadek ze szkołą policealną, która fałszowała m.in. listy obecności, sprawa zaczęła być głośna, że właścicielka miała być przesłuchiwana, jak się to skończyło do końca nie wiem, bo to jakby świeża sprawa z czerwca, ale póki co szkoła nadal 'funkcjonuje'
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem fałszowanie list obecności to grube przegięcie, tym gorzej że wypływa tutaj wyłudzanie pieniędzy za nie wykonane usługi.
UsuńCzęsto ludzie donoszą na uczciwe osoby z zazdrości, sami czegoś nie mają, czegoś nie osiągnęli i się mszczą. Ciekawy artykuł. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOj, nie lubię donosicielstwa :/
OdpowiedzUsuńhaha memy z Januszami najlepsze i niestety prawdziwe
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie znoszę donosicielstwa. A i sama staram się nie donosić na innych. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa jestem za donoszeniem. Powinniśmy żyć w kraju prawa a nie kombinatorów. Ale za donoszenie nie powinno być żadnych benefitów.
OdpowiedzUsuńno tak benefity motywowałyby do kreatywnych donosów:)
UsuńA często nawet do nieuzasadnionych!
UsuńTak, to jest bardzo trudne pytanie, gdzie jest ta granica. Gdzie jeszcze jest zwykła uczciwośc a gdzie juz zaczyna sie zwykłe donosicielstwo.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie znoszę takich sytuacji...
OdpowiedzUsuńA to nie przeszkadza im mieć miejsca:)
Usuńmemy jak zawsze zabawne, mnie donosicielstwo nie dotyczy bo jestem za bardzo skupiona na sobie
OdpowiedzUsuńDonosicielstwo to nic przyjemnego z jednej strony, ostatnio nie spotkałam się z żadną sytuacją dotyczącą że ktoś gdzieś na kogoś...
OdpowiedzUsuńZawsze trzeba walczyć o swoje. Kiedyś w pracy spotkałam się nie tylko z donosicielstwem. Na szczęscie juz tam nie pracuje.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj donoszą Ci co sami mają coś na sumieniu. Lepiej zająć się sobą
OdpowiedzUsuńNie rozumiem donosicielstwa, myślę że często kieruje tymi osobami zazdrość i zawiść, chciwość - myślę tu o przypadku z mojego miasteczka :/
OdpowiedzUsuńTrudny temat i każdą sytuację należy rozpatrywać indywidualnie...
OdpowiedzUsuńAle masz rację, czasami człowiek g....uzik może zrobić.
Bardzo trudny temat. Granica między donosicielstwem a niezgodą na ludzką podłość jest bardzo płynna.
OdpowiedzUsuńKontrola w firmie to nic przyjemnego. Jako początkująca księgowa miałam sporo stresów związanych z przygotowywaniem dokumentów do kontroli - zarówno z Urzędu Skarbowego, Urzędu Pracy czy ZUSu. Same problemy z tymi kontrolami
OdpowiedzUsuńOkropne sytuacje. Kontrola to niw potrzebny stres
OdpowiedzUsuńNiestety ludziom łatwo się osądza, oczernia i obgaduje. To paskudne cechy, ale tak często się to widzi.
OdpowiedzUsuńA są tacy podli ludzie, którzy oczerniają innych i czerpią z tego satysfakcję. W szkole to jeszcze prawda o nich wychodzi ale w dorosłym życiu długo możemy nie wiedzieć z kim mamy do czynienia. Dlatego warto słuchać intuicji co nam podpowiada :)
OdpowiedzUsuńCo innego szkolne powiedzonko, które dotyczy zwykle szturchnięcia czy braku chęci podzielenia się nożyczkami, a co innego kontrole skarbowe, przestrzeganie prawa czy inne sytuacje.
OdpowiedzUsuńTak jak ktoś wspomniał każda sytuacja jest inna - jak nie odbędą się jedne czy drugie zajęcia, ale np. sama wiem, że akurat te wykłady są mało warte to się chętnie podpiszę, że były. Jak to będzie notorycznie i będzie miało wpływ na moją edukację to zgłoszę problem. Każdy przykład można by tu rozważyć w podobny sposób wg mnie.
Trudny temat, który zawsze trzeba mocno wyważać
OdpowiedzUsuńciężko wyczuć taką granicę, zazwyczaj najlepiej pójść i zapytać (najlepiej na jakiś konsultacjach) czy warto coś takiego ruszać
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń