Dziś historia Borówki.
Borówka to około 4 letnia wysterylizowana amstaffka, która
poszukuje wyjątkowo mądrego, wyrozumiałego domu. Borówka od kilku miesięcy jest
bezdomna, trafiła do schroniska w tragicznym stanie, ze zmianami skórnymi. Zamknięta
w boksie nie potrafiła się odnaleźć, chowała się w budzie i trzęsła ze strachu.
Chora, brzydka, wystraszona bezimienna sunia. Życie na pewno się do niej nigdy
nie uśmiechało…
Jak bardzo małe były jej szanse na adopcję wprost ze
schroniska. Fundacja Ast postanowiła jej pomóc, mimo kompletnego braku miejsc w
domach tymczasowych i hotelach. Nie mogli patrzeć na jej zagubienie i strach. Sunia
dostała na imię Borówka.
Sunia 19.02.2012 trafiłą do domu tymczasowego, gdzie podjęto
próby pracy z psem…. Między innymi w kwestii by załatwiała się w domu…
Borówka została wyleczona, dzisiaj
jest piękna, ale nadal bezdomna! I obawiamy się, że w fundacji może dożyć
ostatnich swoich dni. Dlaczego? Bo
borówka ma silny lęk separacyjny gdy zostaje sama, bez człowieka. Borówka
musi trafić do domu, gdzie non stop ktoś z nią będzie. Ma
tak silny lęk separacyjny że rozwala kontenery i klatki kennelowe kalecząc się
przy tym. Nie pomagają leki, nie pomaga klatka kennelowa. Jedyną szansą
dla borówki jest mądry, troskliwy dom, w którym zawsze ktoś będzie, ewentualnie
dom z kojcem zewnętrznym w którym borówka by zostawała gdy właściciel jedzie do
pracy. Borówka jest łagodną sunią, jednak
niewychowanie, brak bezpieczeństwa, dzisiaj ją "zabija".
27.02.2012
„Melduję, iż Borówa coraz śmielsza, coraz bardziej ciekawska,
rozkoszna, wywalona do góry kołami na łóżku, rozdająca buziaki. Najbardziej
kocha łóżko (aczkolwiek muszę ją pochwalić - kiedy mówimy "nie" albo "posłanie",
to już zaczyna łapać, że chwilowo ma iść do siebie, a na łóżko tylko na
zaproszenie. Śpi oczywiście z nami, ale w nogach, całą noc przesypia bez
kręcenia się. Je chętnie, najchętniej rzeczy ludzkie, na co nie pozwalamy, a
ona chyba zaczyna kumać, że jak ludzie jedzą, to nie ma nad nimi stać i
chrumkać. Poza tym dała sobie spokojnie założyć majtki na okoliczność cieczki. Podczas
wizyty znajomych przechodziła z rąk do rąk i z kolan na kolana i była w siódmym
niebie. Czasem jeszcze zdarzają się jej wpadki w
domu ale nauka czystości trwa. Wczoraj zakupiliśmy wyprawkę, łącznie
z kagańcem (musi mieć w komunikacji miejskiej), no i przed nami pierwsza podróż
autobusem. Mamy też kliker i całą masę dobrych smaczków, zaczynamy się uczyć!”
27.03.2012 Relacja z DT Boróweczki, który z dużym zapałem
pracuje z sunią: „Borówka ma się dobrze. Jest przekochanym, przytulaśnym psem. Bardzo szybko się uczy. Jesteśmy pod wrażeniem. Umie siadać, przybijać
obie piątki, warować, no i z czego jesteśmy dumni, doskonale już zna komendę "wyjdź".
Do klatki wchodzi chętnie, zarówno sama, jak i zachęcona smakołykiem.
Zamknięta w klatce nie robi problemu. Pięknie jeździ autobusem i samochodem, w
aucie po prostu zasypia. Uczymy jej też chodzenia
przy nodze. Na przywołanie reaguje świetnie. Zawsze przybiega. Jest
ciekawa świata, dużo wącha na spacerach, wypatruje, co na horyzoncie. Już
prawie nie załatwia się w domu (jeszcze czasem
zdarzy się jej załatwić grubsza potrzebę ale to naprawdę rzadkość). Ogólnie
jesteśmy zadowoleni - Borówka naprawdę wydaje się szczęśliwa. Jedynym problemem pozostaje lek separacyjny. Walczymy z nim
jak możemy, ale jednak boi się bardzo zostawać sama. Na razie jak chcemy gdzieś
wyjść to albo z nią, albo znajdujemy jakaś opiekę. Na dniach
przychodzi do nas behawiorysta, zobaczymy, co nam poradzi. Jak uda się zwalczyć
ten lek, to będzie to Borówka stanie się psem idealnym."
25.04.2012 Trochę wieści od opiekunów Borówki: "Borówa
miała wizytę behawiorysty. Określił jej zaburzenia jako frustrację separacyjną,
nawet nie lęk jako taki. Pies bardziej się denerwuje, że nas nie ma, niż tym
stresuje. Dostaliśmy zalecenia aby dużo bawić się z psem i pokazać, jak ma
wyglądać więź z człowiekiem. Sznury, szarpaki polarowe, kula smakula. Jednym
słowem - dużo bodźców. Sesje krótkie i intensywne, gdyż Borówka szybko się
nudzi. Dodatkowo uczymy ją chodzenia przy nodze i wchodzenia do klatki na
komendę. Niunia radzi sobie nieźle, nauczyła się bawić sznurem - pięknie
przeciąga. Bawi się tez piłką i wchodzi do klatki na komendę. Umie w miarę "równaj",
zarówno na smyczy jak i bez. Niestety, pozostawanie samej nadal stanowi
wyzwanie. Ale nie poddajemy się. Kilkanaście razy w ciągu dnia wychodzimy i
wchodzimy i tak na okrągło. Bartek niedługo idzie do pracy "na wychodne"
(jak dotąd pracował w domu), zatem musi się baba ogarnąć, bo będzie źle. Ponadto
Boróweczka dogaduje się już z niektórymi psami (np. z tollerką mojej siostry), ale
na inne się sadzi jak rasowy dres. Czasem muszę ją lekko szarpnąć na smyczy, żeby
się ogarnęła, bo idzie, rozstawiając te łapy jak jakiś ABS z siłowni i sierść
jeży strasznie. Poza tym jest namolna i nie daje głaskać innych psów, bo jest
ONA, ONA i ONA. Na szczęście do naszej sypialni ma zakaz wstępu i jak się
kładziemy, to ona odmaszerowuje na fotel w dużym pokoju. Staramy się mądrze
wprowadzać pewne zakazy, jej to chyba służy, bo szybko kuma, czego nie wolno. Poza
wszystkim to kochany i rozczulający pies. Jak nauczy się zostawać te parę
godzina sama, to będzie psem idealnym do adopcji. "
06.06.2012 Z końcem maja nad Borówką
zawisło widmo powrotu do hotelu. Mimo niesamowitej pracy tymczasowych opiekunów
i porad behawiorysty, Borówka nie była w
stanie sama zostać w domu. Potrafiła w przeciągu 15 minut po wyjściu
mieszkańców staranować klatkę. Nie pomagały ani leki ani wzmocnienia klatki.
Ale dom tymczasowy zamiast się poddać, postanowił wziąć byka za rogi. A może
kozę? Bo to trochę tak jak w tym dowcipie z kozą… Do Borówki przyjechał Koks. Będzie
jej osobistym terapeutą i nauczycielem. Będzie jej pokazywać, ze zostawianie
samemu nie jest takie straszne. Na razie trwa przyzwyczajanie psów do siebie i
ustalanie nowych reguł wspólnego życia. Ale wygląda na to, że wszystko jest na
dobrej drodze. Drogi domku tymczasowy – dziękujemy że się nie poddałeś!
10.08.2012 Niestety nie udało się
i Borówką w czerwcu musiała się przeprowadzić do hotelu. Pomimo ogromnej, codziennej
pracy, konsultacji behawioralnych, leków, po ponad 4 miesiącach nauk i
różnorakich prób (łącznie z próbą przyłączenia do suni drugiego psa dla
towarzystwa) dom tymczasowy musiał się poddać dla dobra samej czarnulki.
Borówki nie udało nam się nauczyć zostawania samej w domu, nawet z użyciem
klatki kennelowej i kontenera lotniczego, bo dochodziło do incydentów
samookaleczania się suni (łącznie z rozlewem krwi). Niestety,
Borówka jest psem o wybitnie zniszczonej psychice. Jest psem, który ponosi ogromne konsekwencje tego, że kiedyś
człowiek nie włożył nawet minimum trudu w jej wychowanie. Ciężko jest nam
zrozumieć, jak wcześniej Borówka mogła żyć w jakimkolwiek domu. Borówka nie
jest w stanie zostać bezpiecznie sama w domu. Czasem nawet 15 minutowa rozłąka
oznacza totalną dewastację (domu czy też klatki kennelowej) i okaleczenie się
suni. W pewny momencie wydawało nam się, że jest postęp w zachowaniu
suni, drugi pies tez sporo zmienił w jej zachowaniu. Jednak potem Borówka zniszczyła lotniczy kontener skręcany śrubami i
wydostając się z niego mocno się pokaleczyła. Według naszych
obserwacji problemy nie wynikają z lęku separacyjnego, ale jaka jest przyczyna
– na razie nikt nie umie tego wprost zdiagnozować. Wspólnie z domem tymczasowym
podjęliśmy decyzję, że niestety Borówka musi trafić do hotelu, do kojca
wewnętrznego, w którym nie będzie mieć możliwości zniszczenia niczego. Jest to już drugi doświadczony dom tymczasowy, który nie
podołał z czarnuszką. My ze swojej strony pragniemy ogromnie
podziękować Oli i Bartkowi! Włożyli oni ogromnie dużo trudu, pracy, czasu, nerwów
w udomowienie Borówki, jednak jest to jeden przypadek na milion, z którym nie
daliśmy rady i straciliśmy nadzieję że kiedykolwiek się uda. Borówka pewnie do
końca życia zostanie w hotelu. Bo Borówka musiałaby trafić do domu, gdzie ktoś
jest cały czas. Nie może trafić do domu z ogrodem, bo
przechodzi jak kotka przez płoty. Kojec zewnętrzny także odpada w jej przypadku,
bo pewnie by go także dewastowała. Prosimy Was o pomoc, pamiętajcie
o Borówce przy comiesięcznym opłacaniu rachunków. My też co miesiąc teraz
będziemy musieli płacić za jej hotelowanie. Może każdy z Was chociaż 1 zł przeznaczy
na nią. Niech nie będzie zapomniana, bo jest
nieadopcyjna...
11.12.2012 U Boróweczki bez zmian.
W hotelu czeka bidula na lepsze jutro. Czy nadejdzie? Tracimy powoli nadzieję, bo
naprawdę ciężko jest znaleźć dom, w który zawsze ktoś jest i ludzi, którzy
podejmą się opieki nad psem z takimi problemami behawioralnymi. Ale może jednak
i dla Borówki zdarzy się jakiś cud?
źródło
Jak mozna bylo tak bardzo okaleczyc psychicznie tego pieknego psa? Jak gleboko w niej ta zadra siedzi, skoro wielomiesieczne starania tymczasowych opiekunow spelzly na niczym.
OdpowiedzUsuńLudzie to jednak najgorsze bestie.
Biedna Borówka,
OdpowiedzUsuńa może jak trafi na swojego człowieka, to cud się stanie ??
no raczej mało prawdopodobne... niestety... chodź cuda się zdarzają...
Usuń