Dziś powróćmy do fragmentu książki Pani Katarzyny Miller. Nie
wiem czy nikt nie wyłapał, a może z jakiś przyczyn nie zauważył, że ta na pozór
ta śmieszna opowiastka w kilku odsłonach ukazuje bardzo żenującą rzeczywistość…
Otóż kobietę, która nie ma sobie nic do zarzucenia, jawiąc
się jako ta nieskalana męczennica Pani Domu… Dzieci nie ma, mimo, że są
(jest?).
Facet który nazwijmy
to po imieniu zdradza żonę jawi się jako ofiara, która w wyrku innej kobiety
popijając szampana jest przerażona, bezwolna jakby nie wiedziała…
W końcu Dziwka jako uosobienie zła, seryjny przestępca! A czasem
to niewinna osoba która została zwiedziona, w końcu czy każdy facet mówi, że
jest żonaty? Czy nie zwykli mawiać: „mnie z żoną już nic nie łączy! Ona ma
swoje, ja swoje życie”.
Czy to nie jest żałosne? Obłudne…
Dlaczego kobiety boją się przyznać, że osoba którą kocha
zawiodła, zdradziła? Znacznie łatwiej zrzucić winę tkwiąc w ułudzie, okłamując
siebie. Lepszy mizernie utkany z kłamstewek, i usprawiedliwień (to ona przecież,
jej wina!) domek z kart który w każdej chwili może runąć, prysnąć jak bańka
mydlana. Jednak emocje, które sprawiły, że pewna żona napisała list do tej
trzeciej. Pisze o emocjach, uczuciach, które mimo, że chciała zamanifestować
sprzeciw nie zrobiła tego. “Mimo że wiedziałam, kim jesteś, nie zrobiłam nic” –
pisze dodając, że jej reakcją był jedynie cichy płacz w poduszkę.
Są też panowie na tyle bezczelni, że potrafią się roześmiać,
wyśmiać kobietę. Często jest to pierwsza i ostatnia zarazem próba konfrontacji.
Mój kuzynek chlubił się, że gdy jedna z oszukanych przez niego kobiet przyszła
do żony on wyśmiał obydwie! Wiedząc, ze jest żywicielem rodziny kazał żonie wziąć chorą psychicznie na utrzymanie. Doskonale
wiedząc, że żona nie ma żadnej mocy sprawczej by konsekwencje wyciągnąć. Co nie
zrobi obiadu? Odmówi seksu? To on przedsiębiorca pójdzie gdzie indziej.
Czasem kobiety dzwonią do kochanki, grożą, lub chcę wzbudzić
litość, by uratować swój związek. Powróćmy do karcianego domku misternie
ułożonego z kłamstewek i usprawiedliwień, no bo przecież to jej wina! Dlaczego w
czymś tak kruchym upatrują opokę?! Najlepiej znaleźć kogoś z zewnątrz by
partnerowi wybaczyć (przecież to Dziwka porwała Pana Smitha, on był przerażony,
to on jest ofiarą, której trzeba współczuć. Ale on od niej ucieknie, tak
odejdzie, i wróci. Tak może trwać latami, może mieszkać, lub chadzać z jedną
kochanką, albo mogą się zmieniać). Łatwiej siebie oszukiwać niż usłyszeć, że
partner woli tego/tą…
Niskie poczucie własnej wartości jest „architektem” i „budowniczym”
domku z kart. Zwłaszcza gdy jest się zależnym finansowo.
Minęły już czasy, gdzie babcina mądrość kazała siedzieć
cicho i zagryzać zęby niszcząc swoją psychikę. Jednak wielu ludzi tak żyje, bo
są zależni ekonomicznie, mieszkaniowo, uczuciowo od partnera. Boją się, że
nikogo sobie nie znajdą.
A kochanek, czy Kochanka? Przecież to partner zdradził, to
on oszukał, zawiódł! Często brak odwagi by zapytać w Prost: „dlaczego?!”.
O wszystkim warto rozmawiać, jednak czasem nie trzeba, gdyż
zna się odpowiedź.
Do zwiazku zawsze trzeba dwojga i nie powinno sie w nikim szukac winy. Nie zawsze zdradzana zona jest ta niewinna, nie zawsze tez kochanka ponosi wine za rozpad zwiazku. W takich przypadkach nic nie jest bialo-czarne.
OdpowiedzUsuńoczywiście, że tak:) przecież kochanek czy kochanka nie ma wpływu na to co jest między małżonkami i jaki kto ma system wartości. Facet nie jest bezwolną ofiarą! Chodź czasem się tak zachowują...
Usuńdlatego warto być niezależną, albo chociaż mieć własne źródło utrzymania, a najlepiej dobrze poznać bolka, któremu oddaje się wszystko ;/
OdpowiedzUsuńmasz racje, ale ludzie się zmieniają na skutek przeżyć różnych wydarzeń... rozmawiałam z mężatkami (panie po 50tce, prowadzące każda swój biznes) każda mówiła, że by nie wychodziły za mąż! Że osoba którą się poślubia to niekoniecznie ta sama osoba po latach...
Usuńniedawno ktoś mi powiedział, że nie ma 'tej właściwej osoby', jest tylko właściwa w danym momencie.. proponuję zbiorowy pozew na Disney'a?
UsuńNie ważne co się dzieje, zawsze wina nieklejenia się relacji jest po obu stronach. i albo ktoś chce się zaangażować i walczyć o wspólny byt, albo prędzej czy później się to rozpoadnie...
OdpowiedzUsuńżycie pisze rozmaite scenariusze, jednak wszystko rozbija się o uczucia między partnerami oraz system wartości Pana który nie jest ofiarą, bezwzględnej złej kobiety, lecz istotą z gatunku rozumnych istot potrafiących podejmować określone decyzje.
Usuńdziękuję za cennik :)
OdpowiedzUsuńTo są trudne wybory, gdy nas nie dotyczą łatwo mówić czarno-biale.
OdpowiedzUsuńKiedy jesteśmy w to wplątani nigdy nie wiemy,
czy nam się to nie wydaje i czy mamy rację.
oczywiście, że tak:)
Usuńtej czekoladki jeszcze nie jadlam:P
OdpowiedzUsuń