W piątek nasz Smrodny
aniołeczek śmigał w najlepsze. Trochę kilometrów zrobiliśmy by zgubić coś co nagromadziło
się…
Wczoraj przed południem napędził nam
strachu: nie mógł sobie miejsca znaleźć miejsca: chodził z kąta w kąt… taki
osowiały, apatyczny, poszliśmy z nim na spacer załatwił sie miał ładną kupę,
normalnie sikał, jak wrócił nie pił nie jadł tylko spojrzał na to tylko… w
końcu przycupnął w ciemnym kącie. Siedział bidulek na kafelkach pod drzwiami z
łbem opuszczonym. Serce mi się krajało decyzja była jedna: telefon do
weterynarza. Powiedział że trzeba przyjechać. My bez kasy lekarz powiedział że
zapłacimy jak będziemy mieli. Dzwonimy do właściciela: poczta głosowa. Nie ma wyboru.
Jedziemy.
Wet zbadał go wyczuł że ma lekko
powiększoną wątrobę, złóg kałowy w jelicie przy prowadnicy. Dostał antybiotyk,
osłonowe, i na perystaltykę jelit. Mamy mu dawać mineralną wodę albo
przegotowaną w małych ilościach by nie przeciążać. I głodówka. Dziś wizyta
kontrolna.
Już jak wychodził z lecznicy
widać było poprawę. Wracaliśmy pieszo. Miał możliwość wybiegać się. To także
poprawia perystaltykę jelitJ
Zauważyliśmy nawet bazie:
A Rodo kolejnego badyla:
Trzy razy robił kupę. Ufff... ale
się zestresowałam... Pacino nie odbiera. Boje sie awantury… ale z drugiej
strony na co mieliśmy czekać?!
Normalnie właściciel powinien
zostawić mi pewną sumę pieniędzy: jeśli karma się skończy, czy cokolwiek
innego! Nie wykluczając wizyty u weterynarza, leków... Tyle lat było wszystko
ok. ale wiadomo wypadki… tego nie da się przewidzieć w końcu nikt nie jest
wróżką!
Z tego wszystkiego dobre że
przyczyna nie leży w naszej opiece nad psem. Pewien hodowca amstaffów
napisał mi że w wieku w jakim jest Rodo należy każdego dnia psa ogarniać taką
troską i miłością jakby to był jego ostatni dzień. Nie da się ukryć one tyle
żyją… a dla właściciela opieka nad starszym psem to sprawdzian jakim jest
człowiekiem.
Tymczasem Rodo wypoczywa, w swoim fotelu który to załatwiłam własnie z myślą o nim... okrycie także okolicznościowe:
A dla tych co dotrwali do końca mój tort urodzinowy. Niestety nie znalazłam z amstaffem. Jest buldog angielski; a więc blisko:
Wlasciciel nie powinien miec zadnych pretensji, wprost przeciwnie, musi byc wdzieczny, ze tak szybko zareagowalas. Gdybys czekala, mogloby sie to dla psa zle skonczyc, zwlaszcza w tym wieku.
OdpowiedzUsuńPieskowi zycze zdrowka, a Tobie pomyslnosci i spelnienia ♥♥♥
Byłam dziś w klinice na powtórce... dwa zastrzyki dostał, warczał bałam się, czy nie ugryzie... ale na szczęście nie ugryzł...
Usuńniestety Pancio jednak dziś go zabrał. Płakać mi sie chce.... po prostu zabrał swojego psa. Wdzięczny to to nie był... popytał się co i jak rozliczył... ale jak pójdzie jutro do tej lecznicy to dobrze bo wiem że to dobra lecznica, sama miałam w niej praktyki i wiem jakie mają podejście do zwierząt. Wolałam do nich nawet na gapę z psem, wczoraj pieszo wracaliśmy, ale dziś wolałam psa nie forsować, tylko trochę wcześniej wysiadłam by psa wybiegać, i by zastrzyk lepiej sie rozszedł. No lepiej niż miałby kuleć bo w kolejce nie mógł sobie miejsca znaleść. Wrócił do domu spał aniołek czarny:)
Powinno być dobrze dobra lecznica! Dobrzy lekarze można pogadać z nimi powiedzą co i jak, polecam z czystym sumieniem!
to którego dokładnie urodzinki?? ja walentynki!! Tobie życzę sto lat, zdrowia i szczęścia!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tobie też życzę najlepszego z okazji urodzin:)
UsuńOby wszystko już było ok, dobrze że z nim pojechaliście. Mały ma u Was dobrze :).
OdpowiedzUsuńTort jest genialny, też bym taki chciała :D.
Ja wiem czy on taki mały;) staramy się w końcu nasz ukochany gość. Tort fajny żal zjeść...
UsuńSzkoda mi twojego pieska. Mój się tak zachowuje gdy jest przeziębiony. A co do bazi to u mnie w ogródku wypuszczają już tulipany :)
OdpowiedzUsuńTo nie mój pies ja się nim opiekuję a że często więc mówię że prawie mój;) jest pod dobrą opieką:) Pancio niestety go zabrał... ale do dobrej lecznicy idą jutro wiec myślę że będzie ok:)
UsuńDobrze, że szybko zareagowaliście.
OdpowiedzUsuńA tort wspaniały :)
:) też mi sie podoba:)
Usuńczęsto mam w domu zwierzęta znajomych lub na tymczasie i fakt, nic tak nie wkurza, jak brak funduszu 'na wypadek'. Niby nigdy nic się nie dzieje, ale mam fioła na punkcie zachowania zwierząt i jak tylko coś odbiega od normy, to zaczynam obserwację. Pamiętam minę weta, jak kiedyś poszłam z yorkiem i na pytanie: co psu dolega, odpoweidziałam: jest smutny.
OdpowiedzUsuń;)
okazało się że coś jej ugrzęzło w jelitach i jakaś tam dieta rozwiązała problem.
wiesz ja tam zawsze patrzę jak sie zwierze zachowuje - widać. Tym bardziej jak sie zna rasę (dlatego tak usiłuję ustalić co to za rasa, czy mieszanka czego z czym). Wiesz nie mój pies więc tym bardziej sie staram.
UsuńZdrówka zycze...
OdpowiedzUsuńTort genialny :-)))
:) dziękuje
UsuńDużo zdrówka dla psinki :)
OdpowiedzUsuń...kurcze może i ja dzisiaj wylatam się jak Smrodo... :))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNiech piesek szybko wraca do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny torcik:)
Już mam nadzieje jest ok...
UsuńCiekawe, czy już wszystko dobrze z psinką ;)
OdpowiedzUsuńFantastycznie wygląda ten tort!
Tak dobrze:) jest pod dobrą opieką weterynaryjną. Rozmawiałam ostatnio z Panciem wszystko dobrze. Mam nadzieje że łatwiej sie załatwia.
Usuń