czwartek, 18 września 2014

Nie chcesz nie otwieraj. Epitafium dla ludzi niechcianych...(?)



Dzisiejszy temat może zadziwić zwłaszcza osoby odwiedzające to miejsce od niedawna. Tworząc tego bloga nie chcę skupiać się na jednej tematyce, lub kilku; gdy go zakładałam blisko dwa lata temu miał to być blog o wszystkim, wiec nie widzę przeszkód by o tym nie napisać. Bo niby dlaczego nie? Z jednej strony temat jak każdy inny, pewny, dotykający chyba każdego…
Chcę dziś poruszyć temat(y) którego nie lubimy, gdyż przypomina nieuniknione…
Ale od początku: w centrum pewnego nie wielkiego miasta mieszkał sobie człowiek zwany kurczakiem, gdyż jak sam mówił nie przeklina, a gdy się zdenerwuje mówi „kurczaki”. Nie raz żartowałam z kurczaka wędzonego, jako że lubił palić, gotowanego, pieczonego – gdyż swojej siedemnastometrowej kawalerki wietrzyć nie lubił. Serdecznie nienawidził swojej klitki którą żartobliwie nazywałam grzędą. Nienawidził też miasta które zamieszkiwał. Mieszkał samotnie: syn za granicą – nie odwiedzał chyba zbyt często ojca. Z tego co znałam kurczaka no nie odwiedził go ani raz. Kurczak miał za sobą dwa rozwody, lecz chętniej snuł bujne opowieści o swoich znajomych, kochankach zamieszkujących/ pracujących tu, i tu, i tam…
Nie mnie oceniać, być może wielu rzeczy nie wiem i się nie dowiem, lecz pewna jestem że k. był bardzo cierpiącym człowiekiem. Miał wiele żalu do siostry, jakoby go oszukała. Do matki że nierówno obdarowała dzieci w testamencie. Jednak uważam że rodzina nie postąpiła z nim najgorzej… zabezpieczając mieszkanie, opłacane dożywotnio przez siostrę. Żywność otrzymywał – codziennie ciepłe obiadki oraz czasem zakupy żywnościowe, nie wiem jak często. Bezrobotny rencista, amator najtańszego wina… lipa z miodem którym usiłował ukoić ból, braku ojca, jego miłości… okłamany przez matkę przekonany że nazwisko jakie nosi jest po ojcu. Prawdy dowiedział się jako nastolatek. Nie miał interesu by nas okłamywać – te rzeczy bolały go autentycznie, często to wyrzucał z siebie szukając ulgi, nie radził sobie z tym. Alkohol, papierosy… pomagały na chwilę, nie rozwiązując problemu.

Słyszałam że lała się woda z kurczakowej kawalerki, jakieś trzy dni temu ponoć wynieśli go. Podobno leżał ze dwa dni... Zmarł, jak żył samotnie. 


Teraz nie ma za bardzo kto go pochować... smugler był na okazaniu, by potwierdzić tożsamość...


57 komentarzy:

  1. Przykre są takie zdarzenia. Napisałabym, że nikt nie zasługuje na śmierć w samotności i bez miłości. Ale to z kolei prawdą nie jest. Nie wiem jakim był człowiekiem, nie mnie oceniać.
    Pochować powinien syn, najbliższa rodzina. Ech.
    Przykro mi :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak ale skąd syn ma sie dowiedzieć o śmierci ojca skoro kontaktu nie utrzymują?

      Usuń
  2. "Każdy umiera w samotności",polecam dzieło Hansa Fallady. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps.może treść książki nie zlewa się z tematem posta ale życie i nałogi podobnie poniewierały autora jak opisanego przez Ciebie Kurczaka.

      Usuń
    2. wielu artystów, pisarzy miało/ma ten sam problem.

      Usuń
    3. Nie wiem czy każdy tak samo umiera...

      Usuń
    4. Samotność jest wpisana w śmierć i choćby nawet wokół był tłum ludzi, to człowiek sam przekracza tę granicę.
      Inna sprawa żyć nie mając nikogo, wówczas jedyną ucieczką stają się nałogi. Bardzo przykra historia.

      Usuń
  3. Niby rodzimy się sami i umieramy sami... Smutna historia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zyl, zak umarl. Zeby moc brac, trzeba rowniez dawac, bo natura nie znosi braku rownowagi... Niech mu ziemia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, być może wiele nie wiemy, i najprawdopodobniej nie dowiemy się...

      Usuń
  5. To nie zawsze jest ta, że człowiek samotnie umierający, jest samotny, niechciany i zapomniany... Tydzień temu to my zajmowaliśmy się pogrzebem takiego człowieka. Znajomego z pobliskiej wsi. Samotnego, bezrobotnego kawalera. Leżał miesiąc po śmierci... niestety, przez zbieg okoliczności...

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy ma takie życie jakie sam zbudował.
    Najlepiej jeczeć i wyrzekać.
    Oczywiście też chlać i palić papierosy.
    I zwalać winę na innych.
    A co sam zrobił ?
    Bidulek raptem się znalazł..
    Oczywiście można tak żyć, ale przecież rodzina go utrzymywała ?
    To czgo jęczał i wyrzekał ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu! Wiele nie wiemy o jego życiu, ciężko wyrokować co tak naprawdę... Z drugiej strony, co tajemnicą nie było rodzina nie postąpiła z nim najgorzej... nawet więcej! Wiele osób mogło by mu pozazdrościć!

      Usuń
  7. To taki bezdomny z domem był, tylk ze mial pretensje do wszystkich zamiast zrobic cos ze swoim życiem. Mi jest strasznie smutno, bo u mnie była historia gdzie na dzielnicy gdzie mieszkam, pewien pan stracił żonę, a następnie dom. Nie mial gdzie mieszkać, ale nie pił, nie palił. Zawsze schludnie ubrany w czyste ubranie i sam zawsze wymyty. Niestety pewnego dnia zniknął z ławeczki na ktorej zawsze mieszkał: (

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm... mi ciężko oceniać historię kurczaka, wielu rzeczy zapewne sie już nie dowiem... nie był takim złym człowiekiem, po prostu cierpiał...
      Pana z Twojej historii także mi żal... życie często bywa okrutne!

      Usuń
  8. To smutna historia...Popłakałam się gdy ją czytałam...Umarł tak jak chciał w samotności...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. smutne ale poruszające.. dobra lektura na początek dnia:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wygląda to z opisu na depresję i przede wszystkim syndrom dorosłego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Widzę że jesteś w temacie:))

      Usuń
    2. Niestety jestem. Ale zaczęłam terapię w zeszły poniedziałek, więc może uda mi się z niego wyjść.

      Usuń
    3. na grupę chodzisz? JA chodzę. Szukam też innych. Zamieszczam i wkrótce ukażą się pewne treści:))

      Usuń
    4. Nie, indywidualnie, u mnie jeszcze w grę wchodzi nerwica, depresja i jeszcze jedna sprawa o której nie chcę pisać.

      Usuń
    5. pewnie się domyślam. Grupa też jest dobrym wyjściem.

      Usuń
  11. Bardzo smutna historia, choć wnioskuję z niej trochę, że samotny był na własne życzenie. Bardzo dużo było w nim pretensji wobec świata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świata nie... rodziny. Na własne życzenie? Szukał kontaktu z siostrą, mówił, prosił, chciał jechać... być może wielu rzeczy nie wiem...

      Usuń
  12. Jeszcze dodam że sporo racji mają Krystyna BB,Rarity,Płoaszczobrosła i Besi T. tacy ludzie najczęściej sami wybierają drogę po równi pochyłej,pomijając zły los,karmę i niesprzyjające okoliczności często nawet nie próbują wyjść na prostą tylko poddają się i jęczą ale nie raz właśnie wynika to z depresji której sam nikt nie pokona i koło się zamyka.tak czy siak smutny jest upadek człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, tym bardziej że nie był to zły człowiek... gdy widział że sama jestem w święta potrafił mnie zaprosić, też zaprosić kilka osób.... pamiętam...
      A rodzina cóż... czasem uznanie prawy poczytywane jest za pretensje.
      Smutki, żale bywają słuszne.

      Usuń
  13. Szkoda człowieka. Dziadek mojego TŻ ma podobne podejście do życia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiele takich ludzi jest, ale nie wiemy często o ich istnieniu. Mijamy ich na ulicach patrząc pogardliwie..... Smutne, ale prawdziwe...

    OdpowiedzUsuń
  15. bardzo przykre i niestety bardzo prawdziwe ..

    OdpowiedzUsuń
  16. jakie życie , taka śmierć - nic z siebie nie dał nikomu i został sam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Boję się śmierci jak niczego innego... Tak ciężko mi o tym myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przykra sprawa, ale wielu jest samotnych ludzi obok nas.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo smutna historia :( Niestety, różne rzeczy się ludziom przytrafiają na starość, ale chyba najgorzej jest umierać smutnym i w samotności.

    OdpowiedzUsuń
  20. smutno mi się zrobiło po przeczytaniu tego posta, a co najgorsze masz rację. smutne ale prawdziwe.

    może obserwacja za obserwacje? zapraszam :)
    lenettete.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak łatwo nam oceniać ludzi tego typu. A przecież alkohol zazwyczaj jest przyczyną, a nie powodem. Za procentami kryją się ludzkie dramaty, smutek, żal i samotność.

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!