Dzisiejszy temat
może zadziwić zwłaszcza osoby odwiedzające to miejsce od niedawna. Tworząc tego
bloga nie chcę skupiać się na jednej tematyce, lub kilku; gdy go zakładałam
blisko dwa lata temu miał to być blog o wszystkim, wiec nie widzę przeszkód by
o tym nie napisać. Bo niby dlaczego nie? Z jednej strony temat jak każdy inny,
pewny, dotykający chyba każdego…
Chcę dziś poruszyć
temat(y) którego nie lubimy, gdyż przypomina nieuniknione…
Ale od początku: w
centrum pewnego nie wielkiego miasta mieszkał sobie człowiek zwany kurczakiem,
gdyż jak sam mówił nie przeklina, a gdy się zdenerwuje mówi „kurczaki”. Nie raz
żartowałam z kurczaka wędzonego, jako że lubił palić, gotowanego, pieczonego –
gdyż swojej siedemnastometrowej kawalerki wietrzyć nie lubił. Serdecznie nienawidził swojej klitki którą żartobliwie nazywałam grzędą. Nienawidził też miasta które zamieszkiwał. Mieszkał
samotnie: syn za granicą – nie odwiedzał chyba zbyt często ojca. Z tego co
znałam kurczaka no nie odwiedził go ani raz. Kurczak miał za sobą dwa rozwody,
lecz chętniej snuł bujne opowieści o swoich znajomych, kochankach zamieszkujących/
pracujących tu, i tu, i tam…
Nie mnie oceniać,
być może wielu rzeczy nie wiem i się nie dowiem, lecz pewna jestem że k. był
bardzo cierpiącym człowiekiem. Miał wiele żalu do siostry, jakoby go oszukała. Do
matki że nierówno obdarowała dzieci w testamencie. Jednak uważam że rodzina nie
postąpiła z nim najgorzej… zabezpieczając mieszkanie, opłacane dożywotnio przez
siostrę. Żywność otrzymywał – codziennie ciepłe obiadki oraz czasem zakupy
żywnościowe, nie wiem jak często. Bezrobotny rencista, amator najtańszego wina…
lipa z miodem którym usiłował ukoić ból, braku ojca, jego miłości… okłamany
przez matkę przekonany że nazwisko jakie nosi jest po ojcu. Prawdy dowiedział
się jako nastolatek. Nie miał interesu by nas okłamywać – te rzeczy bolały go
autentycznie, często to wyrzucał z siebie szukając ulgi, nie radził sobie z
tym. Alkohol, papierosy… pomagały na chwilę, nie rozwiązując problemu.
Słyszałam że lała
się woda z kurczakowej kawalerki, jakieś trzy dni temu ponoć wynieśli go. Podobno leżał ze dwa dni... Zmarł,
jak żył samotnie.
Przykre są takie zdarzenia. Napisałabym, że nikt nie zasługuje na śmierć w samotności i bez miłości. Ale to z kolei prawdą nie jest. Nie wiem jakim był człowiekiem, nie mnie oceniać.
OdpowiedzUsuńPochować powinien syn, najbliższa rodzina. Ech.
Przykro mi :(
No tak ale skąd syn ma sie dowiedzieć o śmierci ojca skoro kontaktu nie utrzymują?
UsuńDokładnie........ :(
Usuń"Każdy umiera w samotności",polecam dzieło Hansa Fallady. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńps.może treść książki nie zlewa się z tematem posta ale życie i nałogi podobnie poniewierały autora jak opisanego przez Ciebie Kurczaka.
Usuńwielu artystów, pisarzy miało/ma ten sam problem.
UsuńNie wiem czy każdy tak samo umiera...
UsuńSamotność jest wpisana w śmierć i choćby nawet wokół był tłum ludzi, to człowiek sam przekracza tę granicę.
UsuńInna sprawa żyć nie mając nikogo, wówczas jedyną ucieczką stają się nałogi. Bardzo przykra historia.
oj tak. Bardzo...
UsuńNiby rodzimy się sami i umieramy sami... Smutna historia.
OdpowiedzUsuńsmutna... jakich zapewne wiele.
UsuńJak zyl, zak umarl. Zeby moc brac, trzeba rowniez dawac, bo natura nie znosi braku rownowagi... Niech mu ziemia...
OdpowiedzUsuńcóż, być może wiele nie wiemy, i najprawdopodobniej nie dowiemy się...
UsuńTo nie zawsze jest ta, że człowiek samotnie umierający, jest samotny, niechciany i zapomniany... Tydzień temu to my zajmowaliśmy się pogrzebem takiego człowieka. Znajomego z pobliskiej wsi. Samotnego, bezrobotnego kawalera. Leżał miesiąc po śmierci... niestety, przez zbieg okoliczności...
OdpowiedzUsuńo matko! Miesiąc... upiorne!
UsuńPrzykre...
OdpowiedzUsuńhmmm.... no tak.
UsuńKażdy ma takie życie jakie sam zbudował.
OdpowiedzUsuńNajlepiej jeczeć i wyrzekać.
Oczywiście też chlać i palić papierosy.
I zwalać winę na innych.
A co sam zrobił ?
Bidulek raptem się znalazł..
Oczywiście można tak żyć, ale przecież rodzina go utrzymywała ?
To czgo jęczał i wyrzekał ?
Krysiu! Wiele nie wiemy o jego życiu, ciężko wyrokować co tak naprawdę... Z drugiej strony, co tajemnicą nie było rodzina nie postąpiła z nim najgorzej... nawet więcej! Wiele osób mogło by mu pozazdrościć!
UsuńTo taki bezdomny z domem był, tylk ze mial pretensje do wszystkich zamiast zrobic cos ze swoim życiem. Mi jest strasznie smutno, bo u mnie była historia gdzie na dzielnicy gdzie mieszkam, pewien pan stracił żonę, a następnie dom. Nie mial gdzie mieszkać, ale nie pił, nie palił. Zawsze schludnie ubrany w czyste ubranie i sam zawsze wymyty. Niestety pewnego dnia zniknął z ławeczki na ktorej zawsze mieszkał: (
OdpowiedzUsuńhmmm... mi ciężko oceniać historię kurczaka, wielu rzeczy zapewne sie już nie dowiem... nie był takim złym człowiekiem, po prostu cierpiał...
UsuńPana z Twojej historii także mi żal... życie często bywa okrutne!
To smutna historia...Popłakałam się gdy ją czytałam...Umarł tak jak chciał w samotności...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSmutno mi że zmarł. Ale wiem że chciał. Bardzo.
Usuńsmutne ale poruszające.. dobra lektura na początek dnia:*
OdpowiedzUsuńhmmmm...
UsuńMasz meila ode mnie :).
OdpowiedzUsuńJutro ukaże sie wpis.
UsuńWygląda to z opisu na depresję i przede wszystkim syndrom dorosłego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Widzę że jesteś w temacie:))
UsuńNiestety jestem. Ale zaczęłam terapię w zeszły poniedziałek, więc może uda mi się z niego wyjść.
Usuńna grupę chodzisz? JA chodzę. Szukam też innych. Zamieszczam i wkrótce ukażą się pewne treści:))
UsuńNie, indywidualnie, u mnie jeszcze w grę wchodzi nerwica, depresja i jeszcze jedna sprawa o której nie chcę pisać.
Usuńpewnie się domyślam. Grupa też jest dobrym wyjściem.
UsuńSzkoda takich ludzi..
OdpowiedzUsuńPrzygnębiają mnie takie historie...
UsuńBardzo smutna historia, choć wnioskuję z niej trochę, że samotny był na własne życzenie. Bardzo dużo było w nim pretensji wobec świata
OdpowiedzUsuńświata nie... rodziny. Na własne życzenie? Szukał kontaktu z siostrą, mówił, prosił, chciał jechać... być może wielu rzeczy nie wiem...
UsuńJeszcze dodam że sporo racji mają Krystyna BB,Rarity,Płoaszczobrosła i Besi T. tacy ludzie najczęściej sami wybierają drogę po równi pochyłej,pomijając zły los,karmę i niesprzyjające okoliczności często nawet nie próbują wyjść na prostą tylko poddają się i jęczą ale nie raz właśnie wynika to z depresji której sam nikt nie pokona i koło się zamyka.tak czy siak smutny jest upadek człowieka.
OdpowiedzUsuńBardzo, tym bardziej że nie był to zły człowiek... gdy widział że sama jestem w święta potrafił mnie zaprosić, też zaprosić kilka osób.... pamiętam...
UsuńA rodzina cóż... czasem uznanie prawy poczytywane jest za pretensje.
Smutki, żale bywają słuszne.
Szkoda człowieka. Dziadek mojego TŻ ma podobne podejście do życia.
OdpowiedzUsuńSmutno mi...
UsuńWiele takich ludzi jest, ale nie wiemy często o ich istnieniu. Mijamy ich na ulicach patrząc pogardliwie..... Smutne, ale prawdziwe...
OdpowiedzUsuńNiestety.
Usuńbardzo przykre i niestety bardzo prawdziwe ..
OdpowiedzUsuńJakoś dalej nie mogę w to uwierzyć..
Usuńjakie życie , taka śmierć - nic z siebie nie dał nikomu i został sam.
OdpowiedzUsuńhehhh...
UsuńBoję się śmierci jak niczego innego... Tak ciężko mi o tym myśleć.
OdpowiedzUsuńJa jakoś odchorowuję tę wiadomość...
UsuńPrzykra sprawa, ale wielu jest samotnych ludzi obok nas.
OdpowiedzUsuńNiestety.
UsuńBardzo smutna historia :( Niestety, różne rzeczy się ludziom przytrafiają na starość, ale chyba najgorzej jest umierać smutnym i w samotności.
OdpowiedzUsuńKurczak chciał umrzeć. Cierpiał bardzo...
Usuńsmutno mi się zrobiło po przeczytaniu tego posta, a co najgorsze masz rację. smutne ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńmoże obserwacja za obserwacje? zapraszam :)
lenettete.blogspot.com
oj tak....
UsuńJak łatwo nam oceniać ludzi tego typu. A przecież alkohol zazwyczaj jest przyczyną, a nie powodem. Za procentami kryją się ludzkie dramaty, smutek, żal i samotność.
OdpowiedzUsuńniestety...
Usuń