W centrum pewnego miasta pracuje szczupła niebieskooka o
bujnych blond lokach trzydziestodziewięcio latka! Czerwona sukienka z dekoltem i wysokie koniecznie czarne
szpilki to jej znak rozpoznawczy!
Maria jest panną bezdzietną wolnego stanu mieszkającą
samotnie; uwikłaną w wolne aczkolwiek burzliwe związki. Kobieta sama przyznaje,
choć jakby z lekka chwaliła się trudnym charakterem.
Do miasta gdzie skończyła zarządzanie przyjechała z małej
wsi położonej na drugim końcu kraju. Ponoć te piętnaście lat temu przyjechała
za miłością….
Marysia to prawdziwa Zosia samosia wszystko sama robi, jest
dumna z siebie często podkreśla że jest idealna… lecz kto posłucha jej lepiej
może mieć mieszane odczucia. Marysia nie tylko najlepiej się czuje sama
mieszkając co pracując…. Już nie jedną współpracownicę udało się jej wyprawić….
Najczęściej same się zwalniały, awantury w pracy zwłaszcza przy klientach czy
wręcz na ulicy; w dodatku systematycznie podkładane świnie mogą zniechęcić niejedną
świeżą pracownicę, za to Marysia dumna z siebie trwa na miejscu pracy. W barze
pracuje sama, jest lubiana przez odwiedzających lokal mężczyzn którzy chętnie wręczają jej napiwki za które chętnie nagradza… nierzadko wkładając sobie
banknoty tam gdzie słońce dochodzić nie powinno…. Panowie bardzo lubią Marysię…
ale niespełniona Pani Dyrektor niekoniecznie lubi swoje miejsce pracy
ostentacyjnie szukając nowego miejsca zatrudnienia. Czasem w obecności szefa ostentacyjnie wypytuje klientów o nabory w ich firmach… szef jak to u chłopów przyzwyczaił się do
gderania pracownicy którą i on polubił…. Nie wykluczone że za widoki estetyczne
jakich mu dostarcza szczupła blondynka w czerwonej sukience i czarnych wysokich
szpilkach która lubi trzepać blond lokami…
Trudny charakter Marysi objawia się nie tylko podczas awantur
z ewentualną współpracownicą…. których już szef po prostu nie szuka- skoro
tylko Marysia potrafi sprostać wymogom wszelakim i nie wręcza wypowiedzenia,
Marysia jest taka idealna, taka wspaniała dumna dama próbująca się odciąć od
swoich nie mieszczańskich korzeni które ją gdzieś uwierają…. Czasem w jej
wypowiedziach daje znać o sobie pojedynczy jakiś zaczerpnięty z gwary wyraz…
mogący wywołać u słuchacza lekkie pobudzenie i pytanie: „co to znaczy?” – ale lepiej
nie zadawać tego pytania by nie narazić się lubiącej awantury... Idealna Marysia najbardziej dumna jest ze swoich metod dorabiania na
boku, wszak nie od dziś wiadomo że lód i piana to zarobek barmana. Razu pewnego
niemalże doszło do wykrycia pewnej nieuczciwości kasowej jednak wprawna Marysia
zręcznie scedowała winę na współpracownicę…
Podczas kontaktu z Marysią warto zaopatrzyć się w dyktafon… jej
groźby, krzyki, awantury mogłyby być niezłym dowodem w ewentualnej sprawie… nie
tylko dla reportera…
Marysia jest gorliwą katoliczką co niedziele chodzi do kościoła chwaląc Pana swego, chętnie siada w pierwszej ławce chcąc być bliżej absolutu, wierzy że "Bóg napełnia mnie siłą na cały tydzień, dzięki temu jestem idealna" - mówi uśmiechając się szeroko.
Marysia jest gorliwą katoliczką co niedziele chodzi do kościoła chwaląc Pana swego, chętnie siada w pierwszej ławce chcąc być bliżej absolutu, wierzy że "Bóg napełnia mnie siłą na cały tydzień, dzięki temu jestem idealna" - mówi uśmiechając się szeroko.
Jako że pola i łąki na wsi są duże i często bezludne toteż Marysia
bardzo lubi rozmawiać na tematy….kmmm…. Intymne… problemów by nie było gdyby
nie decybele niosące jej gwarę… lubi gadać przez telefon... w miejscu pracy, na ulicy, w komunikacji miejskiej... niezwykle żenujące dla ucha napompowane
niespełnieniem seksualnym, histerycznym śmiechem, czy sztuczną sympatycznością tony to coś czym raczy tych co mają szczęście
wątpliwe znaleźć się w pobliżu…
Ahhh… to niespełnienie…
Mam nadzieję, że nie spotkam nigdy takiej Marysi.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCóż ludzie bywają różni...
OdpowiedzUsuńa noooo...
UsuńA takie ma staropolskie ładne imię - Maria, Marysia. A no cóż, różni ludzie stają na naszej drodze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Megly (megly.pl)
:)
UsuńPozdrawiam, ja też kocham psy -:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNiektórym wcale nie jest do twarzy z samotnością. Singiel to styl życia, dokonany z własnego wyboru, bez udziału żadnych tragedii w życiorysie. Tylko wtedy singielka będzie miłą, szczerą i otwartą osobą. Inaczej zapieka się w swojej pełnej jadu samotności, kochając tylko swe atuty.
OdpowiedzUsuńona nie jest singielką... ma kilku bliższych Panów z którymi najpierw sie ostrzej racjami telefonicznie wymienia a potem wyładowuje ... mówi: "no czasem jestem nerwowa"...
UsuńA samotność z czego wynika? To temat na oddzielny wpis
chyba bym nie chciała takiej Marysi poznać na żywo...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNo nieźle...
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNie chciałabym spotkać takiej Marysi na swojej drodze.
OdpowiedzUsuńchyba nikt by nie chciał...
UsuńRóżne osoby człowiek na drodze swej spotyka .... pół biedy, jesli jest to tylko pani obsługująca w barze - w razie jej fochów wychodzimy i zapominamy o nadętej osóbce.
OdpowiedzUsuńno tak Marysia miła barmanką nie jest... dla kobiet...
UsuńJa na swoje nieszczęście spotkałam kilka takich "Maryś" - jedną udało mi się kiedyś "oswoić", z jedną mam kosę chyba do końca życia, jednej pozbyłam się ze świadomości bo była zbyt zafiksowana na swojej doskonałości. To najczęściej smutne i samotne osoby.
OdpowiedzUsuńto da sie oswoić? Można prosić jakieś wskazówki, byłabym wdzięczna
UsuńBardzo specyficzna osoba...
OdpowiedzUsuńniestety ;/
UsuńKażdy ma swoją Marysię, Kasię czy inną Felicję, która działa mu na nerwy ;)
OdpowiedzUsuńaż tyle ma "klonów"?
UsuńRzekłabym nie Marysia a Marycha :D unikać jak ognia! ;)
OdpowiedzUsuńMarycha może budzić pozytywne skojarzenia, z resztą temat kontrowersyjny;)
UsuńWydaje mi się że spotykamy takich ludzi w swoim życiu żeby czegoś się nauczyć np akceptacji, cierpliwości itp :D
OdpowiedzUsuńcoś w tym jest
UsuńOj spotkałam w swoim życiu takie "Marysie". Niestety.
OdpowiedzUsuńhehhhh...
UsuńCóż, różnych Bozia ma lokatorów ;) barwny ptak tylko jazgotliwy ;)
OdpowiedzUsuńhmmmm...
UsuńTakie Marysie z telefonem przy uchu w komunikacji miejskiej to niestety norma, bardzo mnie to irytuje, ale co zrobić. Ludzie są różno, można tylko się modlić, żeby nie spotkać takiej "idealnej" pani na swojej drodze :D
OdpowiedzUsuń:))
UsuńMam taka Marysię dwa pokoje dalej. Matuchno. Wiem co to znaczy...
OdpowiedzUsuńWspółczuje
Usuńojj bywa bywa :)
OdpowiedzUsuńA noooo....
Usuń:)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńBrzmi mi jak opowieść o tej hadziajce...
OdpowiedzUsuńhehehe
Usuń