piątek, 7 października 2016

Rodzina Ch.

Niedzielne przedpołudnie: piękna słoneczna pogoda, dzielnica domków jednorodzinnych doprawdy zaciszny rejon dzielnicy pewnego miasta.
Słońce niczym bóstwo ostrymi promieniami skłania ludzkie głowy do skłonu… liście z drzew lekka powiewają zaczepiane wiatrem. W lasku słychać krzyk drze się kobieta na kogoś ale tak przeraźliwie że słuchać ją daleko po za jej duży zaniedbany ogród.
Rodzina święta. Co niedziele pierwsza ławka w kościele. S. Ojciec rodziny nieobecny bo; całe życie w drodze, trasa… a jak już do domu wraca to trzeba odreagować najlepiej pijąc z sąsiadem. Zataczający się wraca do domu, czasem myli własny dom z nieruchomością nieopodal wiec truje głupoty ziejący nieświeży a i łapami chętnie wymachuje, w końcu wszędzie czuje się jak u siebie.
Z. to kobieta ciekawa wszystkiego i wszystkich, pokręcona chorobami i trawiona nienawiścią do całego świata. Kobieta widząca wszystko u wszystkich ale nie u siebie, agresywna bezczelna arogancka której ciężko mówić nie drąc się. Awantury rodzinne to podstawa.
Niedzielny ranek. Ojciec skacowany, niedomyty bo kto po takim chlaniu… dość że z grubsza do człeka podobny wiezie całą świętą rodzinę do kościoła. Bóg na pierwszym miejscu w tedy kolejność sama się ustala. Prawidłowo.
Ki. najstarsza córka trzy fakultety ale pracuje w sklepie specjalistycznym zupełnie nie związanym z którymkolwiek z kierunków. Ki chodzi z zadartym nosem wysoko do góry z lekka uśmiechając się pogardliwie. Po nieplanowanej ciąży musiała się wyprowadzić z domu rodzinnego, ma mieszkanie i kolejne dzieci które każde z nich mają swego tatusia. Kształcona mamusia jest nowoczesna, twierdzi że sama sobie świetnie daje radę a tatuśkowie jak chcą mogą widywać dzieci ale pod warunkiem że mama ma ochotę. Oni sami z siebie też. Z płaceniem bywa różnie, dobrze że jest fundusz alimentacyjny.
Ka syn chudy kozioł ofiarny dawno po za domem, ma swoją rodzinę. Z powodzeniem zakończył proces leczenia odwykowego, czasem łamie abstynencje. Z. odwiedza rzadko.
Kl to przypadek jest szczególny pupilka mamusi, ukochana córeczka która miłości zaznała wiele…. Chętnie dzieli się nią z innymi, płci męskiej podczas imprez w toaletach klubowych podczas imprez. Miłość jest intensywna szkoda że krótkotrwała. Kl chętnie dzieli się miłością ale znajomych na ulicy nie poznaje, ponoć tłumaczy się słabym wzrokiem, z grzeczności chętnie korzysta ale od siebie daje nie wiele, nawet zwykłej przyzwoitości jej brak. Pani pedagog która chętnie wtrąca się w spory waśniąc obie strony jeszcze bardziej zaogniając konflikty. Prośba czy nie prośba co tam! Ona pedagog magister zna się najlepiej. Problemy ze wzrokiem i słuchem mocno ją ograniczają, a dołożywszy chęć silną do obdzielania miłością płci męskiej to już w ogóle. Pewnego dnia prawie straciła pracę gdyż ciężko było ją do porządku przywołać.

S. zataczający się wraca do domu Z trawiona nienawiścią zamknięta w swoim pokoju dzwoni by wyładować agresje na pewnej osobie. Ki z dziećmi rzadko odwiedza rodziców. Ka odkąd się wyprowadził w domu pojawia się naprawdę sporadycznie. Kl jest gościem najczęstszym… ta miłość ją do domu rodzinnego wiedzie najczęściej gdy brak pracy a z miłości żyć nie może.



33 komentarze:

  1. Hm, czyżbym ominęła jakąś serię wpisów? Będę wdzięczna za wyjaśnienie :)
    A jeśli chodzi o niedzielę... W niedzielę mam zamiar się wyspać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wpis z gatunku tych pojedynczych:). Owocnego wypoczynku w niedzielę:*

      Usuń
  2. Życie. Mieszkając na wsi sporo podobnych sytuacji widzę, kocham wieś, ciszę, spokój, przyrodę, ale mentalność ludzi czasami mnie dobija :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem co napisać... jedna z polskich rodzin ? smutne to trochę :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ot dulszczyzna. :) Nic dodać nic ująć prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dołujące to bardzo. Ale niestety taka jest rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
  6. przypomina mi ta historia wątek z pewnej polskiej powieści pani Zapolskiej G. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, że nie oboje na siebie negatywnie wpłynęli, że zniszczyli siebie nawzajem.
    "...jak mama ma ochotę..." aż to piekielnie zabrzmiało XD Jeżeli rodzina jest zepsuta, z tego nie wyjdą dobre dzieci, jakby nie były wyedukowane. Spaczona krew.
    A ta druga z miłości żyć by mogła ;) Sorry, ale wredota wylewa się ze mnie gdy widzę takie obrazki. Bo sami sobie zapracowali na taki los i takie dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadza sie, a najgorsze że ten krąg patologiczny będzie sie toczył i toczył...
      żyć by mogła ale nie na sprzedaż miłość hahaha;)

      Usuń
  8. Niestety wiele jest takich rodzin. Szkoda tylko dzieci, bo wychowują się w tym świecie, przesiąkają nim na wskroś i potem, gdy przychodzi im wieść samodzielne życie często powtarzają błędy rodziców, albo i sami wpadają w jeszcze gorsze tarapaty...
    Pozdrawiam. Megly (megly.pl)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiepska historia na ten kiepski dzień :( ale jakże prawdziwa, szlag mnie trafia ( a znam mnóstwo takich ludzi, zresztą daleko siegać nie muszę ) w niedzielę przykładne rodziny, małżeństwa , a normalnie ? Żyją zawiścnią i nienawiścią . MASAKRA;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze że dzieci chcą żyć inaczej ale dziedzictwo domu rodzinnego ciąży....

      Usuń
  10. Niestety to jest rzeczywistość Polska ;) Brak słów :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Co za rodzina... Historia smutna, ale czuć tę prawdziwość.
    >FOXYDIET<

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety taka jest rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie że tu jesteś, proszę zostaw ślad po sobie. Wspólnie dbamy o miłą atmosferę tutaj i szanujemy sie wzajemnie, dla tego nie pisz wielkimi literami, nie SPAMuj, nie zostawiaj linków do siebie. Nasze zdania mogą się różnić, ale zachowujemy kulturę i dobry smak.
Komentarze: propozycje wspólnej obserwacji, łańcuszki, autoreklamę (z linkami) i teksty nie na temat usuwam. Ja szanuję Ciebie, więc proszę szanuj mnie, a odwiedzę Cię gdy tylko będę mogła.
Bardzo mnie ucieszy gdy dołączysz do zacnego grona moich obserwatorów.
Życzę przyjemności!